Nie wybieram się w tej chwili na nowego Trona, ale obejrzałem starego.... rewelacja. Zdziwiłem się, bo film jest wciągający pomimo, że oczywiście trąci myszką.

Fajnie jest odświeżyć sobie takie filmy w pamięci. Muszę przyznać, że ostatnio Trona oglądałem jakoś tak będzie- ze 20 lat temu i okazało się teraz, że zupełnie inaczej zapamiętałem ten film ;]

Ciekawe, bo ja też inaczej np. w dzieciństwie wydawalo mi się, że któreś postacie (chyba te złe) nosiły barwy czerwono-niebieskie, a nie tylko czerwone, no i w dzieciństwie wydawał mi się strasznie poważny i trudny w odbiorze... Mam sentyment do tego filmu, przypomina czasy DOSa, Tetrisa, starych platformówek i starych pecetów 386. Podobno o dwa nieba lepszy od dwójki.

Widzę, że mamy podobne skojarzenia. Pierwsze Atari i odpalanie gier na kaseciaku kombinacją klawiszy, pierwsze PC'ty, sokoban i magia kiedy w ogóle odpalało się "komputer" (ten kto miał). Czasy kiedy po "filmy" chodziło się do wypożyczalni kaset VHS i nikt nie marudził, tylko oglądał to co się przyniosło.

Wydawało mi się aż do powtórnego obejrzenia, że w Tron będą podzieleni na zespoły i długo będą walczyć na dyski. Teraz się okazało, że zapamiętałem i przeinaczyłem króciutki wątek w dodatku nic nie znaczący w fabule (sic!), a reszty zapomniałem ;]

A mnie się jeszcze wydawało wtedy, że system wciągnął także Dillingera aby walczył z Flynnem, bo żaden program nie był dla niego godnym przeciwnikiem, i że końcowa walka Flynna była nie z Saarkiem, tylko właśnie z Dillingerem, i to właśnie on miał niby być czerwono-niebieski. Ale to było 20 lat temu :)
A stare gry rządzą. Pozdrawiam

Film nawet fajny, ale nawet porownujac aktorstwem, muzyka, nie biorac pod uwage efektow specjalnych itp. Tron: Dziedzictwo nadal jest znacznie lepszy.

Godny obejrzenia. Wiele ciekawie zmodelowanych elementów jak np zagubiony bit, który odpowiada tylko twierdząco tak lub nie w zależności od stanu. Najbardziej natomiast podobała mi się wiara programów w użytkowników - element nadający duchowości cyfrowym tworom. Albo zwrot Yori: "(..) we failed." czy porty Input/Output - klasyka. Greetings Programs!

czy aby na pewno jest to zagubiony bit?;) wg mnie jest to pewnego rodzaju kontroler nad programem. W dwójce już na samym początku właśnie tak jest to przedstawione.

O filmie słyszałem już jakiś czas temu, lecz jakoś nie mogłem się zebrać na oglądnięcie. Teraz trzeba było, gdyż zaciekawiła mnie druga część, na która pewnie pójdę do kina.
Co do pierwszej części to strasznie się wachałem pomiędzy oceną 6 i 7. Film jest dobry, ciekawy, ale niestety mnie tak nie powalił. Efekty oczywiście jak na tamte czasy nowatorskie.
Już któryś raz żałuje, że nie ma połówkowych ocen, gdyż dałbym 6,5.
Niech będzie 7 za pionierski pomysł i efekty choć do końca jednak przekonany nie jestem.