Kimkolwiek by był,do jakiegokolwiek "plemienia" by nie należał. Piękny film. Miałem to szczęście ogladac go po raz pierwszy w kinie za dzieciaka. Wczoraj po latach ponownie (jakiś 10 raz) Nic się nie zestarzał. Znakomicie nakręcony (ach te plenery!),swietnie zagrany. Wieczny szacun dla Costnera za ten film (i kilka innych tez)
Najmądrzejsze przesłanie kinematograficzne wszechczasów, które zostało zawarte w "Tańczącym z wilkami" - cudzie filmowym, który to całemu światu objawił się w 1990/1991 roku. Siedem razy go obejrzałem i wciąż jestem pod tym samym wrażeniem, jak fajnie zostały odzwierciedlone wojownicze zapędy Indian. "Pocahontas" czy "Avatar" to już są tylko kalki "Tańczącego z wilkami" - udane co prawda, ale jednak. Chwała Kevinowi Costnerowi za ten dar dla kinematografii!