Na Brokeback górach, gdzie niebo się kłania
Ziemi, co trawy nieskończone morze,
Dwóch mężów pasło bydło o świtaniu,
A między nimi miłość – zakazany orzeł.
W sercach ogień, co skryty, lecz silny,
W oczach tęsknota, co słów nie potrzebuje,
Bo w milczeniu błądzić, we dwoje być cichym,
To jak wolność złapać, choć świat się krępuje.
Na Brokeback górach wiatr śpiewał im pieśni,
O gwiazdach, co bliżej tam, gdzie serce płonie,
Lecz ludzi głosy, ostre jak miecze,
Ścigały tę miłość, jak zwierzynę w borze.
Nie mogło być miejsca dla ich tajemnicy,
W świecie, gdzie prawo z twardego kamienia,
Lecz góry pamiętają – i wiatr niesie wieści,
Że na Brokeback miłość żyje bez wytchnienia.
I choć życie ich różne losy rozniesie,
Choć padną pod ciężarem ziemskich kajdan,
To duch ich na szczytach wolny się uniesie,
Na Brokeback górach – gdzie miłość zostaje na zawsze.
Lecz oto grzmi Polska – krzyk wolności w dali,
Powstanie listopada zrywa dusze z cienia,
Wśród dymu, armat, męstwo w sercach pali,
I oni dwaj ruszają – dla kraju zbawienia.
Zapomniane góry, zapomniana miłość,
Teraz Ojczyzna woła – a oni bez trwogi,
W szeregach powstańców, gdzie krew płynie żywo,
Walczyć będą, choć los nie dał innej drogi.
Na polach bitew, w blasku śmierci chwały,
Ich serca biją razem, jak wtedy w górach,
Lecz tam, gdzie trawy złote ich kryły ciała,
Dziś ziemia polska pić będzie ich krew w chmurach.
Jeden padł pod Stoczkiem, drugi wśród bagnetów,
Lecz w oczach ich wciąż iskrzyła się siła,
Bo chociaż nie mogą wrócić do szczytów,
Gdzie miłość ich dzika, wolna, nieśmiertelna była,
To teraz, w tej ziemi, gdzie Polska się rodzi,
Oni zostali – na wieki, w pamięci.
Dla wolności giną, dla Ojczyzny zbrodni,
I dla miłości, co zniosła kajdany tęgie.
Na Brokeback górach wiatr wciąż ich pieśń niesie,
Choć teraz cichsza, choć mgły ją osłoniły,
Tam ich duch spoczywa, tam, gdzie serca ściska –
Bo dla Polski zginęli, lecz miłość się nie zgubiła.