zgadzam sie z Tobą w 101%...!!!!! DUŻE brawa za odwagę dla tych 2 wspaniałych aktorów..!!!!

odwaga, odwagą, ale perfekcja zagranych postaci mnie powaliła. Choc faktycznie pojawiają sie głosy o biseksualności Gyllenhalla ( co , sam twierdzi ze mu to pochlebia, ale zaprzecza aby tak było ) , oraz o niszczeniu sobie kariery przez Ledgera poprzez udział w tym filmie. Wydaje mi sie ze własnie na tym polega ten trudny zawód, na przekazaniu wszystkiego tego co sam bohater, postać chce nam przekazać.

Odważny to był Jude Law, który zadebiutował właściwie rolą homoseksualisty w tym filmie: http://www.filmweb.pl/Film?id=31937 [www.filmweb.pl/Film?id= ...] Wróżono mu, że zamyka sobie tym samym drzwi do kariery, a proszę, jak się ona pięknie rozwinęła.

Heath Ledger też już grał homoseksualistę i to w serialu dla młodzieży "Sweat"

No to miło, czyli w jego przypadku tym bardziej odwaga niepotrzebna. No chyba, że zacznie się mu przyprawiać gębę aktora o określonym emploi... ;-)

Wybaczcie, ale to już chyba lekka przesada. Jaka odwaga? Przecież w dzisiejszych czasach praktycznie każdy aktor ma na swoim koncie rolę jeśli nie geja to przynajmniej homoerotyzującą.

PS. Warto dodać, że w "Wilde" również debiutował Orlando Bloom epizodem jak najbardziej o podtekstach homoerotycznych (skoro był "chłopcem do wynajęcia")

No na pewno większa, niż pójście na ten film do kina, a jednak wątek poświęcony tej kwestii cieszy się wielką popularnością.

Co jest normalne dzisiaj, nie musiało być normalne jeszcze wczoraj. A ja sam uważam, że i dzisiaj jeszcze i nawet w tak postępowym kraju jak USA wiąże się to z pewną stygmatyzacją, o czym świadczy choćby zainteresowanie mediów rzekomą biseksualnością (w wersji hard: homoseksualnością) jednego z odtwórców głównych ról.

Doprawdy większość aktorów ma na swoim koncie homoerotyczne epizody w filmach (że o rolach nie wspomnę)? No ja nie znam co prawda wszystkich aktorów światam, ale w grupie mi znanych ci właśnie stanowią jednak mniejszość.

pierwsze z brzegu przykłady, dotyczące aktorów z 30-tki najwyżej notowanych na liście Filmwebu:

Johnny Depp - Before Night Falls
Tom Hanks - Filadelfia
Keanu Reeves - Moje własne Idaho
Al Pacino - Pieski dzień
Orlando Bloom - Wilde
Sean Bean - Caravaggio
Kevin Spacey - Północ w ogrodzie dobra i zła

(poza Bloomem, wszystko to role dość duże)

i paru innych co prawda nie zagrało geja, ale flirtowało z obrazem męskości i kobiecości: Brad Pitt, Mel Gibson, Bruce Willis, Tom Cruise

No ale czego to dowodzi? Że są aktorzy, którzy grali gejów. I tu pełna zgoda, nigdzie nie stwierdziłem inaczej. Utrzymuję jedynie, że w grupie mi znanych nie stanowią oni większości.

Jeśli podam Ci tu listę aktorów irańskich, którzy nie mają tego rodzaju ról na koncie, to nie będzie to jednak dowodziło faktu, że "niemal żaden" aktor nie zagrał nigdy geja.

Prawdopodobnie mamy po prostu co innego na myśli, kiedy mówimy "aktorzy".

Nadal będę trzymać się swojego zdania, że jest to odważny krok. Wydaje mi się bowiem, że nawet łatwiej jest aktorowi zagrać scenę erotyczną z innym facetem (chyba wszyscy wiemy jak wygląda kręcenie takich scen... - a zwykle na tym się opiera granie gejów) niż tak głębokie uczucie miłości. Dodając do tego, że już odzywają się głosy że aktorzy z Brokeback Mountain są bi- albo homoseksualni świadczy jednoznacznie o tym, że jednak nadal niebezpieczne jest przyjęcie takiej roli!