nie mogę zrozumieć z jakiego powodu Michelle Williams została nominowana do oscara.miom zdaniem jej gra aktorska nie była wybitna ani jakas fantastyczna.owszem zagrała porządnie, ale gdzie od razu nominacja??a poza tym jej prawie nie było w tym filmie.tak, tak wiem że to była rola drugoplanowa, ale w stosunku do długości filmu wystąpiła bardzo krótko.
Dziwię się szczerze mówiąc, że krytycy w ogóle zauważyli jej grę, bo przy genialnym występie obu aktorów pierwszoplanowych cała reszta jest tylko tłem... Ja też nie zwróciłam na Williams specjalnej uwagi, chociaż w niektórych scenach była rzeczywiście niezła.
Ja to odbieram w ten sposób- rola Michelle Wiliams rzeczywiście nie była zbyt duła, ale, co trudno zauważyć, wymagająca. Ta pani w tak krótkim czasie obecności na ekranie musiała oddać postać nie mniej złożoną niż Ennis.
Otóż poznajemy ją jako szczęśliwą, młoda kobietę, która jest bardzo wiedzie spokojne życie ze swoim mężem. Ale z każdą kolejną sceną z jej udziałem widzimy w niej pewną zmianę- powoli zaczyna robić sie osowiała, jakby nieobecna. Nie wie, w cvzym leży problem, ale zdaje sobie sprawę, że życie z niewiadomych powodów zaczyna usuwać jej się spod nóg. Punkt kulminacyjny następuje, gdy widzi Jacka i Ennisa razem. Od razu widać, jakiego szoku doznała, jak bardzo to na nią wpłynęło. Nic nie mówi swojemu mężowi, nie wypomina mu tego i nie robi mu dzikiej awantury. Trzyma tą bolesną prawde tylko dla siebie. I nawet po rozwodzie, gdy wydawałoby się, że jest zupełnie wolna, nie zaznaje spokoju. Podczas sceny z obiadem na Święto Dziękczynienia siedzi zasępiona przy stole, spogląda na wszystko i wszystkich z pewnym żalem, jak i nienawiścią. Sekret, który tłamsiła w sobie od wielu lat zaczął ją niszczyć od środka, przytłaczać. I jak dobrze wiemy, gdy wyrzuciła wszystko Ennisowi było tylko gorzej. Ostatnie spojrzenie na jej postać- zaniedbaną, zmarnowaną kobietę zalaną łzami i krzyczącą żałośnie "Wynoś się z mojego domu!" mówią nam wszystko. Alma przegrała. Nie ze swojej winy, jak to powiedział Ennis Jackowi. Po prostu straciła życie, które od czasu pierwszego małżeństwa zaczęło przeciekać jej przez palce.
I właśnie taki ogrom uczuć- od radości po wyczerpanie i żal, musiała przedstawić Michelle Wiliams. I chyba jej się udało, skoro w krótkim czasie ekranowym możemy tak dobrze poznać jej pstać;)
Może byś tak poinformował ludzi, że masz zamiar walić SPOJLERAMI na prawo i lewo.
Nominacja, nominacja.... Nominacja to mało. Michelle zagrała swa rolę genialnie. Choć było jej mało, potrafila w tak krótkim czasie rpzedtsawić tragizm swej postaci. Zrobila to brawurowo. Scena na łóżku, te szepty, czy ostatnia scena w z Michelle - kłótnia z Ennisem - coś niesamowitego. Świetna aktorka.