http://img833.imageshack.us/img833/8364/56321657273471607028012.jpg
Mamy 2013 rok, a tu dno i trzy metry mułu.... Ten obrazek to polska kinematografia i państwo w
pigułce. Na zasadzie "jakoś to będzie", odwalimy badziew, byle jak i styka i gra gitara. Można
zrobić to porządnie, ale kurna po co?! Dno, dno, dno. Nie ma u nas w kraju tradycji robienia
rzeczy dobrze, z atencją dla detali, żeby wszystko grało. I tak jest wszędzie, miernoty, partacze,
lenie i dyletanci na stanowiskach, w pracy, przy projektach itp itd, ale się trzymają twardo.
Ludzie z wiedzą i umiejętnościami się tułaczą, nie mogą pracy zdobyć i nikt ich nie słucha.
Za takie umundurowanie, to ci chłopcy w wojsku niemieckim momentalnie dostaliby przydział do kompanii karnej, w najlepszym razie robiliby za pionierów szturmowych. Nie nie mówiąc juz o tym, ze spodnie, które mają pojawiły się jakiś rok-półtora później. Do tego jeden ma polskiego mausera, a drugi parciany pas nośny. Oficer nie ma oficerek tylko zwykłe buciory piechoty itd itd itd... Czyli jak zwykle... ma być hollywoodzko, a wychodzi turecka wersja Rambo (polecam na YT), bo nikomu się nie chce zadbać o detale. Jakoś to będzie.
powiem szczerze.. ze jako widz ktory glownie patrzy na historie w filmie i jej "ciekawosc".. nigdy bym nie zwrocil uwagi na to jak wyglada zolnierz, a jak powinien wygladac.. czy ma spodnie z epoki czy nie.. karabin itd. wyglada jak zlonierz, jest ok.. faktycznie uwazam ze ludzie biora pieniadze za cos to powinni to zrobic dobrze.. i pewnie kompletnie bym nie zwrocil na to uwagi gdyby nie Twoj post.. takze fajnie, dobrze wiedziec.. ale mysle ze producent mial to w pompce liczac ze raczej na film przyjda glownie janusze i mariolki nabijajac frekwencje.. bo po to ten film zostal zrobiony.. takze bardzo dobrze ze to napisales (!!!!!), dajac mi pewna swiadomosc.. ale pewnie wiekszego znaczenie nie bedzie to mialo podczas ogladania filmu. (nie tylko dla mnie)
kostiumy to nie jest podstawa filmu, ale kiedy idziesz na film osadzony w konkretnych realiach to masz prawo wymagać, by twórcy potraktowali je poważnie. dla mnie olanie jednego elementu składowego każe podejrzewać, że inne elementy na których znam się mniej, zostały równie beznadziejnie potraktowane.
Dokładnie. Jak się coś robi, to powinno robić sie porządnie. Dużo pracy to nie wymagało, aby to wyglądało po prostu porządnie(pas prosto na hakach mundurowych, odpowiednia postawa itd.), nawet mimo błędów merytorycznych. A tu dziadostwo po całości.
przesadzacie. jak się za bardzo skupia na dopracowaniu scenografii, to traci przy tym treść. przykładem są te wszystkie amerykańskie filmy wojenne/historyczne/katastroficzne z Hollywood, w których zazwyczaj broni się właśnie strona techniczna, jak odwzorowanie realiów czasów, w których się znajduje, bo fabularnie leży (np. Szeregowiec Ryan, Pearl Harbor).
spoko, są ludzie, których zadowala metka i najtańsze piwo, są ludzie, który oczekują czegoś więcej. ja np. oczekuję, że twórcy filmu, którzy za swoją PRACĘ biorą pieniądze, będą się nie niej przykładali. a twórcy filmu to nie tylko scenarzysta i reżyser. idąc dalej analogią kulinarną, co mi po tym, że kucharz umie dobrze gotować, skoro talerze są brudne, restauracja śmierdzi, a dostawca przywiózł zepsute mięso.
ja oczekuję przede wszystkim głębszej treści, jakiejś ciekawej myśli, perspektywy na zarzucony temat. idąc twoim tokiem myślenia, są ludzie którzy patrzą głębiej i są tacy, których zadowoli kupa w ładnym papierku. błędy scenograficzne są niemal w każdym filmie i one zawsze będą. James Cameron pracował nad Titanikiem - jego największą pasją - dopieszczając każdy szczegół a i w tym filmie można doszukać się błędów.
w każdym filmie są błędy, czy to przegapione, czy też popełnione celowo (bo coś wygląda lepiej na ekranie). natomiast jest różnica pomiędzy przegapieniem a niechlujstwem i tumiwisizmem. chcesz być traktowany jak profesjonalista, to zachowuj się jak profesjonalista, a cechą profesjonalisty powinno być dopinanie wszystkiego na ostatni guzik, wszystkiego, a nie tylko wybranych problemów.
kolejną kwestią jest umowność, nikt się na przykład nie czepia teatru telewizji za to, że jest "skromny" w warstwie wizualnej. pytanie, czy Chochlew chciał zrobić film umowny, czy po prostu czegoś nie dopilnował.
ach, i jeszcze jedno, jak będę chciała wyłącznie "głębszej treści" i "ciekawej myśli", to poczytam sobie książkę. do kina chodzę też ze względu na warstwę wizualną.
i tak, mimo takich niedopatrzeń najważniejsza jest treść i jeśli jest dobra to film się obroni. porównanie z książką uważam za nietrafione.
bo film również ma za zadanie przekazać jakąś myśl, oczywiście dobrze gdy jest ona oprawiona ładną warstwą techniczną, ale nie bez powodu filmy Bergmana są wychwalane wśród krytyków, mimo ubogich efektów wizualnych i minimalnych środków.
jezu, co ma nagle Bergman do tego? pisałam chyba o umowności przekazu a propos Teatru Telewizji. to jedna sprawa, druga jest taka, że przecież filmy Bergamana wybitnie działają też obrazem. właśnie jego minimalizmem, ale na litość boską, minimalizm =/= niechlujność!
"jezu, co ma nagle Bergman do tego?"
to było odnośnie słów "jak będę chciała (...) to poczytam sobie książkę" - polecam najpierw nauczyć się czytać ze zrozumieniem.
czego uczą w tej gimbazie to ja nawet nie. jeszcze raz, będę pisać powoli i wyraźnie ;)
Magrat napisała: "ach, i jeszcze jedno, jak będę chciała wyłącznie "głębszej treści" i "ciekawej myśli", to poczytam sobie książkę. do kina chodzę też ze względu na warstwę wizualną"
Flashback zrozumiał: "o, chodzi sobie oglądać efekty specjalne i ładnych aktorów"
co Magrat miała na myśli: "w słowach warstwa wizualna mieści się coś więcej niż kostiumy, efekty i ujęcia przyrody z lotu ptaka. to może być tak jak u wspomnianego Bergmana świadomy minimalizm, który tak jak napisałam wyżej, też oddziałuje na widza. ale my w tym przypadku zostajemy przy kostiumach. opierając się na przykładzie Tajemnicy Westerplatte. niemieccy żołnierze w randomowo dobranych mundurach i osprzęcie, z, jak to kolega qbeesh zgrabnie ujął, pasem na jajach, nie są w jakikolwiek sposób "zamierzeni", tylko są kpiną z widza. bo to nie jest kwestia żadnych "efektów", tylko zwykłego "podciągnięcia gaci". pójdźmy dalej, skoro liczy się tylko treść, to ubierajmy aktorów w takie kostiumy - http://sphotos-h.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-prn1/150082_332253940216516_2104675771_ n.jpg a z zaoszczędzonych pieniędzy można by fundować kolejne filmy o "głębokiej treści". czysty zysk.
całe twoje wypociny przekreśla jedno zdanie:
"o, chodzi sobie oglądać efekty specjalne i ładnych aktorów"
Dlaczego uważasz, że sama treść wystarczy, żeby film był dobry? Dlaczego uważasz, że rola ludzi od kostiumów to tylko dodatek? W pełni zgadzam się z Magrat i szczerze mówiąc nie wiem ze zrozumieniem której części jej wypowiedzi masz problem. To jest myślenie w stylu "najważniejsze jest ..., a resztę można pierd***".
Film w przeciwieństwie do książki (i słuchowiska) to również warstwa wizualna. W produkcjach historycznych (a zakładam, że z taką właśnie mamy do czynienia) jest ona szczególnie ważna i odwzorowanie realiów jest co najmniej równie ważne jak sama treść. Trzeba trochę rozróżniać gatunki...
nie uważam tak, po prostu czasem można przymknąć oko na jakieś błędy, gdy treść jest w stanie obronić się sama w sobie. oczywiście, że szczegóły są ważne i to w każdym filmie nie tylko historycznym. ale jakiego typu są to błędy? że 5 dnia wcale nie padał deszcz? błahe moim zdaniem. po prostu są filmy dopieszczone pod każdym względem scenograficznym ale przy tym zazwyczaj cierpi sama fabuła, szczególnie mam na myśli filmy takie jak Braveheart czy Szeregowiec Ryan, które fabularnie leżą. Chochlew skupił się na zgodności wydarzeń z historią, zapomniał jednak o odpowiednich mundurach.
co do dyskusji z Margat to po prostu nie zrozumiała do czego moja wypowiedź i wspomnienie o Bergmanie się odnosiło. ona od razu utożsamiła to z filmem Tajemnica Westerplatte, a przecież ja nie aprobuję błędów, ale stąd wyszło od niej takie nieporozumienie jak " minimalizm =/= niechlujność!" czy "o, chodzi sobie oglądać efekty specjalne i ładnych aktorów", co oznacza brak czytania ze zrozumieniem.
Ok, trochę rozumiem Twój punkt widzenia, ale jednak uważam że nie są to błahostki. Odpowiednie poinstruowanie statystów czy ogarnięcie munduru to koszt zero, a efekt od razu o wiele lepszy. Szklankę z Ikei jeszcze jestem w stanie zrozumieć ;) ale jeśli na jednej scenie pojawia się tyle niedopatrzeń, to chyba coś jest nie tak.
wiem, dlatego ja również uważam, że twórcy trochę zmarnowali potencjał, że można by ten film zrobić o wiele lepiej i całkowicie się zgadzam, że film osadzony w konkretnym czasie historycznym powinien go odwzorować jak należy. chodzi mi ogólnie o stronę techniczną, przykładem jest film Czarny Czwartek, który pod tym względem może najlepszy nie jest, ale treść, ukazanie dramatyzmu ludzi w PRL i antykomunistyczne przesłanie jest genialne i dlatego film ma u mnie aż 9/10 :)
Pan Chochlew ani odrobinę nie skupił się na zgodności wydarzeń z historią. Można przytoczyć cały wachlarz tychże niezgodności bo szczęśliwie o obronie składnicy mamy dzięki weteranom ogromną ilość relacji.
Nie zapomniał także o odpowiednich mundurach tylko zwyczajnie nie przywiązywał do takowych wagi.
W których scenach obrazu widać to skupienie się reżysera „na zgodności wydarzeń z historią”? Gdzie coś takiego zademonstrował?
Akurat w książkach historycznych, czy sensownych powieściach przeważnie stroje postaci są dokładnie opisane. Chyba, że czytasz szmaty nazywane książkami takie jak zmierzch.
Cameron wcale nie starał się dopieszczać każdego szczegółu w swoim „Titaniku”. Zaznaczył to wyraźnie i kilkakrotnie w dokumencie, który poświęcił kulisom kręcenia filmu w setną rocznicę zatonięcia jednostki (czyli rok temu). W tymże samym dokumencie dał też wielokrotnie dowody na to, że do dziś, mimo ogromu pracy, którą wykonał w temacie transatlantyku, wciąż pozostał na tym samym etapie co przed laty w pozycji „małego chłopca” zafascynowanego wizją tonącego kolosa, który po dziś dzień zastanawia się „dlaczego oni nie zawrócili i nie wysadzili wszystkich na tej lodowej górze ratując się od zagłady”.
jeśli chodzi o scenografię to zależało mu na tym, żeby wszystko było zgodne z prawdziwym Titanikiem. zanurkował do prawdziwego wraku Titanica i postanowił film zrobić komercyjnym, żeby mieć jak największy budżet na dopieszczenie szczegółów i na jak najdokładniejsze odwzorowanie wnętrz statku, pokładów trzech klas, ale także strojów pasażerów i innych elementów statku. w dokumencie, o którym mówisz, on tylko powiedział, że Titanic nigdy nie będzie mógł być dokończony. bo od nakręcenia filmu, badacze odkryli nowe rzeczy, między innymi jak Titanic szedł na dno. Cameron nakręcił te sceny zgodnie z wiedzą, którą posiadał ówcześnie i nie ma to nic do odwzorowania realiów, bo w tej kwestii wszystko jest idealne. po prostu nawet dzisiaj można odkryć nowe rzeczy o katastrofie i gdyby Cameron dziś kręcił ten film to na pewno zmieniłby kilka rzeczy dotyczących stricte sposobu tonięcia statku, ale jego szczegóły są perfekcyjne już w tej.
Możecie wytłumaczyć co dokładnie jest nie tak z tymi mundurami? Jak chłop krowie na miedzy:), bo nie znam się na tym, a zainteresował mnie ten temat.
Wojska lądowe III Rzeszy biorące udział w bitwie o Westerplatte to:
- 3 Marine-Stoßtrupp-Kompanie
- Haubitzen-Abteilung samodzielny batalion moździeży
- Küstenschutz der Danziger Polizei jednostka obrony wybrzeża policji gdańskiej
- Ordnungspolizei
- SS-Heimwehr Danzig milicja SS
- 3 Dywizja Pancerna SS Totenkopf
- oraz inne mniejsze niemieckie oddziały
wszystko było wspierane przez dwa dywizjony Luftwaffe
wystarczy sprawdzić jak wyglądały mundury i oznaczenia w/w jednostek, a ten oficer niemiecki na zdjęciu jest chyba z innej bajki :)
I dodatkowo tak jak napisał "qbesh" wartownicy za taki wygląd resztę wojny przetupali by w karnej kompanii.
Kurde co robią konsultanci historyczni zatrudniani do takich filmów ?
Poza braniem kasy.
nie czepiałbym się tak wyglądu wartowników - zdjęcie jest wyrwane z kontekstu i dopóki go nie poznamy trudno to oceniać
czego innego oczekujesz o wartownika na służbie a czego innego od właśnie wyznaczonego żołnierza podczas działań, z marszu
No cóż mi oni wyglądali na wartowników na służbie .
Tylko...każdy stoi w innej postawie , pasy wiszą na ukos jakoś , jeden ma zasobnik z boku , drugi nie ma albo trzyma na plecach...
A przecież wychodzi oficer z jeńcem wojennym (też oficerem) a nie z dziwką z kasyna.
Powinni wyglądać jak ludzie przy takiej okazji.
Zwłaszcza , że wiemy jak poważnie Niemcy traktowali regulamin.
Aha , jeszcze jedno - ta puszka wygląda mi na zdjęciu , na model używany od 1940 roku , ale nie jestem ekspertem więc o to kopii kruszył nie będę.
Jak się jakiś znawca wiążąco wypowie , co do modelu to będę zobowiązany.
na wyposażeniu się nie znam i nawet nie zamierzam tu polemizować
chodzi mi tylko o wygląd, brudne, zakurzone buty świadczą albo faktycznie o tym że kostiumolog dał ciała albo jednak o tym, że to nie był typ wartownika, którego wszyscy oczekują - jego obowiązki i wygląd wynikały z okoliczności a nie ze służby
zwróć uwagę też na buty oficera niemieckiego czy tego żołnierza który stoi w drzwiach - też są brudne, to raczej nie przypadek czy niedopatrzenie, głównym problemem w filmach są zbyt czyste ubrania a nie zbyt brudne
Pas na jajach, bo brak haków mundurowych w obu bluzach (dziadostwo, jak to wygląda?To wykroczenie przeciwko regulaminowi mundurowemu, kara albo kompania karna od razu), spodnie feldgrau z późniejszego okresu, a powinny być steingrau, polski mauser wz.29, parciany pas nośny, puszka nieprawidłowo przyczepiona... Oficer ma buty piechoty zamiast butów oficerskich i czapkę produkcji DDR (NRD). W poważnych produkcjach na zachodzie statyści przechodzą najpierw unitarkę pod okiem wojskowego. Tu tego zabrakło na równi z chęcią robienia rzeczy porządnie. Polecam pooglądać sobie zdjęcia z epoki.
"W poważnych produkcjach na zachodzie statyści przechodzą najpierw unitarkę pod okiem wojskowego" - Tak było chyba w przypadku "Kompani Braci" - z tego co pamiętam w dodatku "behind-the-scenes" DVD ładnie to pokazano. Zanim zaczęły się zdjęcia do serii, aktorów porządnie "przeganiano" całymi dniami po poligonie - musztra, strzelanie, biegi, itd.
Dlatego pewnie wyszło jak wyszło - trudno doszukać się w tej serii jakichkolwiek błędów w kostiumach, jak i w samym zachowaniu aktorów.
Poza tym co to za argument iż "najważniejsza jest treść" ? jest kostiumograf którego formalnie interesują tylko kostiumy, i za to konkretnie pobiera pieniądze. Od "treści i głębi przekazu" jest zdaje się inna część ekipy.
Poza tym, nie rozchodzi się tutaj tylko o to jedno zdjęcie z wartownikami - w tym filmie jest cała masa niedociągnięć kostiumowych - wg. mnie najlepsze jest to zdjęcie;
http://www.filmweb.pl/film/Tajemnica+Westerplatte-2013-483760#next
Pomijając już to co ów aktor ma na sobie, jedno spojrzenie na broń jaką trzyma, i już każdemu historykowi
wojskowości, czy pasjonatowi historii puszczają zwieracze...
Trochę to wszystko smutne.
niestety , taka polska rzeczywistość . smutne to , mogli zatrudnić np. Wołoszańskiego to by zadbał o takie drobne a jednak bijące po oczach szczegóły