Niestety, być może chodzi tu o pewnego rodzaju wrażliwość artystyczną, która u mnie jeszcze nie jest w wystarczającym stopniu 'wyrobiona' a być może o brak zrozumienia ideologii pana Rybczyńskiego. Za równo schody jak i tango uważam, że są najzwyklej DZIWNE. Ciekawe jest to w filmie, że 'życie' toczy się i nikt nikomu nie przeszkadza. Jednak po chwili już staje się to nużące. Odnośnie "Schodów" natomiast mam takie wrażenie jakby tworzyła je osoba z zaburzeniami osobowości i problemami psychicznymi. Być może zostanę za to stwierdzenie ostro skrytykowany, jednak to chyba nie jest w pełni normalne by stworzyć momentami tak brutalny i czarny montaż?
"Schodów" jeszcze nie oglądałem, ale przekaz "Tango" jest dla mnie dość jasny; zajęci sobą i skupieni na rutynie nie zwracamy uwagi na otaczających nas ludzi i rzeczy... Nie wiem, czy o to chodziło Rybczyńskiemu, ale tak ja to odebrałem.