Na takiego, który zrobi skromny film o rzeczach podstawowych jak życie i śmierć. Takiego, który powróci stylem do Brzeziny i Panien z Wilka. I takiego, który nakręci film na miarę swojego talentu.
Mimo 83 lat na karku Tatarak wyszedł mu znakomicie przeszyta bólem i cierpieniem opowieść Krystyny Jandy (wybitna to mało powiedziane) przeplata się ze scen inscenizowanych na planie jak i samej historii umierającej pani Marty nie mniej przejmującej.
Śmierć nie wybiera czy to dotyczy starzejącej się kobiety, która pragnie cofnąć czas, młodego chłopaka czy znakomitego operatora filmowego. Jedyne, co możemy zrobić to pogodzić się z nią i żyć dalej.
Takiego prawdziwego cierpienia nie widziałem w kinie nigdy nie wiem czy to dobrze czy źle, że Krystyna Janda się tak uzewnętrzniła nie mi to oceniać. Sam film 8/10.