zastanawiają mnie sceny gdzieś od 1:05 h gdzie widać Wajdę, tonący Boguś wychodzi z rzeki, ogólnie sceny kręcenia pokazane. Ktoś to łapie?
Ucieczka przed "nieuniknionym". Janda wie co bedzie dalej z mężem. Ta scena poniekąd jest projekcją przyszłych zdarzeń tylko w wymiarze opowiadania Iwaszkiewicza. W ogole monologi Jandy wykręcają duszę...
Film zaczyna się monologiem Jandy, w którym zaczyna opowiadać jak ją Wajda namawiał na nakręcenie filmu. Potem gdzieś w restauracji tych dwoje czyta coś o tataraku. Mam w związku z tym pytanie czy ja obejrzałem początek jakiegoś filmu typu "making of" czy też taka jest konwencja tego filmu ? Jeśli to konwencja to proszę tych, którzy już obejrzeli o podanie nasilenie tej konwencji w całym filmie bo generalnie nie znoszę takich zabiegów.
pozdr Filozof71
Nie chcę tu rozstrząsać, czy Janda "się sprzedała" tym monologiem na temat śmierci męża. Być może taki był zamysł reżysera, a jej przyniosło to ulgę.
Chodzi mi natomiast o jedną scenę. Tę, w której ucieka ona z planu, a kamera to rejestruje. I do pewnego momentu byłoby OK; konkretnie do tego momentu, kiedy kamera widzi ją umykającą w dal między krzakami. Ale już w chwili, kiedy kamera towarzyszy jej w dalszej ucieczce: na moście i w "przypadkowo" zatrzymanym samochodzie (!), wyczuwam fałsz. To chyba miało być PRZYPADKOWE, że Janda uciekła, bo nie wytrzymała napięcia...Jakim cudem w takim razie kamera była na moście, a tym bardziej w samochodzie??? To zostało po prostu WYREŻYSEROWANE - nie ma w tym autentyzmu, niestety.
calkowicie sie z toba zgadzam byc moze Janda gra swoje cale zycie i nie wie kiedy jest w realu a kiedy na planie. dlatego przez te scene ten film, reportaz lub jak to tam nazwac duzo stracil!!!
Niestety, nawet nie będąc krytykiem filmowym, ani specjalistą w dziedzinie kinematografii, jestem w stanie stwierdzić, że wypowiedzi Pana/Pani, jak również większości gawiedzi na forum filmweb.pl dotyczące filmu Tatarak są absolutnie, obiektywnie DEBILNE.
Niezwłocznie zgłaszam wszystkie wypowiedzi do usunięcia ich przez moderatorów portalu jako godzące w dobra osobiste twórców filmu oraz aktorów. Opinie Państwa, oderwane w jakikolwiek sposób od merytorycznej oceny bądź krytyki, uwłaczają godności widza, jednocześnie przekraczając prawne granice wolności słowa.
Zniesmaczony
A coś bardziej konstruktywnego Pan/Pani napisze? Czy poprzestanie na wyzywaniu interlokutorów od debili?
Oczywiście, że cała sytuacja jest zagrana. Wiadomo to od początku, skoro kamera filmuje reakcję reżysera. Nie oznacza to jednak, że nie zdażyła się naprawdę, że nie mogła się zdarzyć. I o to chodzi, to jest film, sztuka. Coś się pokazuje i coś się za pomocą tego mówi. Związek tego z rzeczywistością z reguły nie gra roli. Czy wszystko musi być zarejestrowane na żywo, okiem kamery Wielkiego Brata, by miało wartość?
Zgadzam się, też się zastanawiałam nad obecnością kamery na moście. Niepotrzebny zabieg. Lepiej byłoby, gdyby po prostu zniknęła w tataraku i tyle.
Kamera na moście, a tym bardziej w aucie... no i Wajda na ekranie - psują wrażenie. Te zabiegi, które w zamyśle za pewne miały pogłębić wątek 'dokumentalny', odarły dodatkowo, według mnie, film z uczuć. Poza tym mam lekki niesmak co do proporcji: monolog Jandy - fabuła 'akcji'... Coś mi w tym obrazie przeszkadza i po dobrych paru miesiącach od seansu nie mogę się pozbyć tego wrażenia.
Uważam film za przereklamowany. Bo sama koncepcja nie tworzy wybitnego dzieła... niestety.
"Te zabiegi, które w zamyśle za pewne miały pogłębić wątek 'dokumentalny'..."
No ale skoro wiadomo z miejsca, że są paradokumentalne, to przyjmowanie, że intencja ich użycia była taka, jak o tym piszesz, wydaje mi się średnio trafione.
Jest warstwa fabularna, dokumentalna i jest ta rażąca Was. Mnie ona nie razi, wręcz przeciwnie, wg mnie bardzo film ubogaca. Wprowadza konfuzję, wprowadza element, niezbyt to odpowiednie słowo, zważywszy tematykę i nastrój filmu, ale zabawy. To jest igranie z widzem przyzwyczajonym do jasnych podziałów, lubiących porządek. Reżyser ten ład burzy, wprowadza niepokój. Dla mnie to jest bardzo ciekawe.