pt. (15 I), 20:25 | Petersburg. Gangster Sania (Aleksandr Mosin) od duchownego, któremu spowiadał się z zabójstwa, usłyszał o ruinach tajemniczej kościelnej dzwonnicy. W czasie wizyty w łaźni opowiada on o tym magicznym miejscu ulicznemu grajkowi Siomie. Dołączają do nich alkoholik Matwiejew i prostytutka Luba (Alisa Szitikowa). Piątka wykluczonych społecznie ludzi opuszcza miasto, by znaleźć szczęście gdzieś w śnieżnych rejonach byłej elektrowni atomowej... Gorzki obraz Rosji, poszukującej w groteskowy sposób duchowych wartości.
Balabanov w swoim ostatnim filmie ukazał nam jak nieprawdopodobnie głęboka jest wiara Rosjan w mistycyzm i uzdrawianie.
Według mnie film warty obejrzenia.
To prawda. Aczkolwiek ja dostrzegam w tym filmie jeszcze drugie dno : Rosjanie pragną wolności i szczęścia. Stąd też pokazana w filmie zawzięta droga w kierunku dzwonnicy. Kiedy bohaterom filmu wydaje się, że już osiągnęli swój cel, to jedynie wołają swoje tytułowe "Chcę szczęścia" i umierają. Wyłania się smutny obraz Rosji, w której nikt nie jest szczęśliwy.
Tez masz racje. Trzeba zrozumieć Rosjan i ich potrzebę dążenia do szczęścia i wolności co jest nieosiągalne.
Dlatego w tym kraju może tak dużo jest uzdrowicieli i jasnowidzow.
Film jest przede wszystkim polemiką z arcydziełem Tarkowskiego - Stalkerem. Bałabanow chce pokazać, że Rosja podupadła (degeneracja na każdym polu) i nawet Zony takiej jak w Stalkerze już nie ma, bo i marzenia oraz rozterki ludzi nie tak wzniosłe (bohaterami Tarkowskiego szukający Komnaty byli naukowiec i pisarz). Inna sprawa, że topornie to wszystko ukazane...
Dzieki za podpowiedz. Stalkera nie ogladalam wiec nie mogę się wypowiedzieć odnośnie tego filmu, ale po Twojej sugestiI postaram się jak najszybciej nadrobić zaległości :)