PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30692}

Teksańska masakra piłą mechaniczną

The Texas Chain Saw Massacre
6,5 26 820
ocen
6,5 10 1 26820
7,3 17
ocen krytyków
Teksańska masakra piłą mechaniczną
powrót do forum filmu Teksańska masakra piłą mechaniczną

Czy to tylko zwykły slasher?

"Teksańska masakra piłą łańcuchową" czyli jedyny tak znaczący sukces w karierze Tobe Hoopera, którego legenda utrzymywała go w panteonie na długie lata. Przyszłość zweryfikowała Tobe'a jako reżysera przysłowiowego "jednego filmu".

Nihilistyczna w tonie opowieść o zdegenerowanej rodzinie przeprowadzona bardzo konsekwentnie aż do finału to niewątpliwy przejaw talentu Hoopera. Wyszło to dziko przekonująco a mały budżet paradoksalnie jeszcze w tym pomógł. Ten cały syf w którym przyzwoity remake Nispela i słaby prequel nie doścignął ani na jotę do dziś zachowuje godny podziwu autentyzm. Pokazana w krzywym zwierciadle instytucja rodzinna, zastosowana paradokumentalna forma w której się uczestniczy by trafić w sam środek koszmaru ( ta konwencja pozwoliła tym bardziej pokazać spowszedniałość zepsucia wokół w którym fakt przeżycia bohaterki nic nie zmieniło w stanie ogólnym - to co wydarzyło się jej i jej przyjaciołom stanie się co najwyżej sensacją w brukowcu, mentalność mieszkańców stanu Texas będzie ta sama, ich prymitywizm nie ulegnie zmianie ), rola udźwiękowienia i zminimalizowanie roli muzyki pracują na sugestywny przekaz tej prostej fabuły.

Sceny psychicznego znęcania się nad dziewczyną ze zwykłą rozrywką nie mają wiele wspólnego ( bliżej mu do zwyrodniałego gore pokroju "Królika doświadczalnego" ) a finał utrzymany jest w zawieszeniu ukazujący triumf zła. Dziewczyna przeżywa z pokiereszowaną psychiką w którym ona jest osobą z krwi i kości a nie typowym, slasherowym mięsem ala "Piątek trzynastego". Sam tytuł stał się kultowy, tu znaczy tyle co wycinek prasowy, którą określono ową nazwą zbrodnie na kilku nastolatkach aby przyciągnąć wzrok ciekawskich czytelników.

Trzeba wspomnieć o świetnej, naturalnej grze amatorów - widać iż to są zwyczajni ludzie, którzy po prostu trafili w nieodpowiednie miejsce i czas. Rola Marylin Burns to jedna z najlepszych ról kobiecych w horrorze mym skromnym zdaniem.

Jeszcze coś o rodzinie kanibali - czuby, które żyją w ubóstwie, na dodatek banda fanatyków kultywujących starodawne tradycje rodzinne aż do przesady jakby się czas zatrzymał dla nich i ukazanej w sposób groteskowy w której senior rodu - dziadek jest najważniejszym z członków rodziny żyjących w stanie Teksas pełnym religijnych dewotów ( ta scena kolacji wygląda mi na karykaturę typowego niedzielnego obiadu rodzinnego bogobojnych mieszkańców Teksasu z tą różnicą, że tu potrawą są ludzie ). Różnice zdań i kłótnie między synem ( tym autostopowiczem ) a ojcem wynikające z owego modelu rodzinnego w którym to starszy jest panem i władcą. Na dodatek upośledzony psychicznie drugi syn - Leathface pełniący rolę popychadła w tej hierarchii, zahamowany seksualnie którego wyraz znajduje się w finałowym tańcu z piłą. Nie jest niezniszczalną maskotką popkultury jak Jason, krwawi i równie dobrze to on mógł zginąć pod kołami ciężarówki zamiast swego brata. Jego postać to jakby konsekwencja życia w miejscu zapomnianym przez Boga w którym tego rodzaju jednostki nie mają nic do gadania i mają wykonywać posłusznie rozkazy bo są zbyt ułomne by pełnić inną rolę. Uwarunkowania genetyczne spełniły swą rolę i przyszedł na świat taki ziom - człowiek ułomny, niepełny. Zawsze może się wyładować na przyjezdnych swoim narzędziem zbrodni i taką żołnierską posługę dobrze wykonuje traktując wczasowiczów tak jak on jest traktowany, jak kupę mięsa którą można na hak zarzucić. Myślę, że taki mikroportret pieskiego życia w horrorowym wydaniu Hooperowi wyszedł w którym człowieczeństwo jest pod znak zapytania wzięte i sportretował ich jakby posiłkował się egzystencjalno-metafizycznym teatrem absurdu spod znaku Samuela Becketta.

Przekaz wzmacniają echa ówczesnych wydarzeń w których powstał film - wojna wietnamska i uosobienie jej wpływów w postaci niepełnosprawnego Franka nienawidzącego swego losu a także późniejszych zdarzeń w filmie. Hooper zamieścił tu tamtejsze lęki społeczne np. los bohaterów filmu to alegoria losu żołnierzy biorących udział w haniebnej wojnie Ameryki w Wietnamie lub też ginących niewinnie cywilów. I wyszło Hooperowi arcydzieło w konwencji na dzisiejszy rzut oka zwyczajnego slashera.

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

Piękny post.
Warto dodać, że nazywanie tego filmu zwykłym slasherem jest dla niego ujmą i profanacją, ponieważ slasher wszystkim kojarzy się z czymś a'la "Piątek trzynastego" czyli liniowa fabuła, płascy bohaterowie, nielogiczny scanariusz, ograne chwyty, sztampa, schemat, kino robione pod nastolatków - Hooper, tak jak napisał Grzegorz swoim dziełem oferuje coś o wiele, wiele więcej.

Pozdrawiam serdecznie.

Bloodbane

Teksańska jest tym filmem, który zdefiniował reguły slasherów. A później swoje dorzucił Carpenter. Ale to u Hoopera po raz pierwszy mamy typowo klasyczny zestaw młodzież plus zamaskowany zabójca z narzędziem mordu w rękach. A to, że jego film to coś więcej niż jakiś tam Piątek 13 to się rozumie samo przez się.

ocenił(a) film na 9
grzegorz_cholewa

Dobry tekst.
Od siebie dorzuciłbym, że "TTCSM" nie jest zwykłym slasherem, ponieważ (moim zdaniem) chyba nie do końca chyba można ja slasherem nazwać.
Przede wszystkim w 1974 trudno mówić o slasherze, no ale to oczywiste, traktujemy TTCSM ewentualnie jako proto slasher.

Według mnie to film z kategorii hicksploitation horror wakacyjno wyjazdowy, o ludziach, którzy podczas swoich eskapada znajdują się w złym miejscu i czasie.

Oczywiście rozumiem, że gatunki mogę się mieszać, przenikać, inspirować nawzajem.

Ale Texańskiej brakuje jednego bardzo istotnego czynnika, który jest obecny we wszystkich innych slasherach, proto slasherah, gialli czy starych kryminałach, które miały wpływ na formułę slasherów.

Leatherface nie jest stalkerem, nie śledzi swoich ofiar, nie pogrywa sobie z nimi goniąc je

Zabija jakby w samo obronie, ze strachu i dopiero wtedy, kiedy ktoś wchodzi do jego domu.

Kiedyś natrafiłem na podcast Evolution Of Horror dotyczący folk horroru.

Prowadzący powołali się w nim na książkę Adama Scovella, w której autor definiuje folk horror za pomocą tzw. The Folk Horror Chain.

Miejsce akcji odosobnione, zazwyczaj wiejskie >  odizolowana grupa ludzi lub społeczność > pokręcone obrządki, zwyczaje i/lub wierzenia > gwałtowne i brutalne, niekoniecznie nadprzyrodzone, wydarzenie.

No Texańska jak nic :)

Jak już jesteśmy w roku 1974, to warto wspomnieć o Black Christmas Boba Clarka.

Jeśli miałbym wybrać jeden film, który uważam za pierwszy slasher, to ten.

Chociaż Sam Clark w wywiadach mówił, że nigdy nie miał takiej intencji, chciał nakręcić horror psychologiczny i tyle :)

Oczywiście nie chciałem tym postem cwaniakować, jestem otwarty na to, żeby uznać Texańską zarówno za (proto) slasher, jak i horror folkowy/hickploitation.

Do jakiej szufladki bym nie chciał jej wrzucić, faktem jest, że miała ogromny wpływ na wszystkie filmy, które później bez żadnych wątpliwości nazwiemy slasherami :)

Po prostu pomyślałem, że ten aspekt folk horroru jest bardzo ciekawy i rzadko widzę, żeby ktoś go poruszał mówiąc o TTCSM.

Pozdrawiam!

caroskar

Zasadnicza rzecz to to czy należy brać Teksańską dosłownie czy jako przenośnia. Ta historia ma mocno symboliczny wymiar. Leatherface nie jest Myersem i zabija każdego kto się napatoczy na jego teren. Symbolicznie to obraz człowieka który broni się przed napływem obcej kultury, którą są np Amerykanie i włażą komuś na jego państwo. No to Leatherface byłby jak Wietnamiec, który broni kraju przed najeźdźcami.

Bloodbane

Zamieściłem to jako reckę na stronie Ale Kino!

grzegorz_cholewa

Się rozpisałeś :D

cinek7823

To ciągle za mało.

grzegorz_cholewa

Ale tak na prawdę - O CZYM ??? O filmie klasy B, zrobionym przez debiutanta w którym chwytliwy tytuł miał przyciągnąć ludzi chcących zobaczyć na ekranie jak gostek w masce z ludzkiej skóry rżnie ludzi za pomocą piły łańcuchowej ??? No i co nawet tego co publiczności obiecywał tytuł tam nie było tylko dziadek zombie i facet okładający laskę miotełką + dużo wrzasku jednej babki i milusińskie wygłupy przy kolacji nad (jak w materiałach making off zdradzono) śmierdzącą kiełbasą na talerzu. Remake dał widzowi horroru wszystko czego ten oczekiwał - chory klimat i sporo efektów gore...

piotrbimbasik

"którym chwytliwy tytuł miał przyciągnąć ludzi chcących zobaczyć na ekranie jak gostek w masce z ludzkiej skóry rżnie ludzi za pomocą piły łańcuchowej ???" - no właśnie. Czy to tylko chwytliwy tytuł filmu czy tak naprawdę co innego? I jedno i drugie biorę pod uwagę. Remake natomiast to już głównie marketing i to po nim widać.

grzegorz_cholewa

Idąc do kina na Drzewo życia Terrence'a Malica nastawiam sie na wzruszenie/emocje, filozoficzne rozważania na sensem bytu itp./itd, idąc film z Jimem Carreyem nastawiam się na odmóżdżającą komedię z humorem fekalno/oralnym i kino gastrycznego niepokoju, idąc na Prometeusza Ridleya Scotta nastawiam sie na kawał niebanalnego, wizjonerskiego kina s/f które w pewnym stopniu przybliży mi genezę legendy jaką jest Obcy. Jeśli zaś wybieram się na horror o tytule Texas chaisaw massacre - spodziewam się chorego nastroju/klimatu, wynaturzeń, wiader chlustającej posoki, fruwających kończyn i straszenia widza - to wszystko dał mi remake - jeśli to tani marketing to oby więcej takiego w kinie.

ocenił(a) film na 10
piotrbimbasik

Hooper pod tym tytułem przemycił znacznie więcej. Jak widać jeśli film wyłamuje z ram twojego oceniania "książek po okładce" to znaczy że jest słaby.

P.S Ja idąc na "Prometeusza" nastawiam się na odcinanie kuponów od popularnego pierwowzoru, czyli powtórka z rozrywki wobec tego półklon "Awatara" czyli mnóstwo efektów, szczątkowa imitacja już i tak wtórnej fabuły, schemtyczny scenariusz i brak duszy w tym wszystkim. A na koniec najlepiej "utwór" jakiegoś "znakomitego artysty" typu Eminem, Rihanna bądź inny szmel jednym słowem gratka dla półdebili. Oczywiście chciałbym się mylić.

Bloodbane

Ridley jak dotąd zawiódł mnie na całego nowym Robin Hoodem i częściowo (mam na mysli skopane w stosunku do genialnego literackiego pierwowzoru zakończenie) Hannibalem, pza tym zawsze mogę na niego liczyć - nie sądzę żeby skopał Prometeusza, choć miażdżyca naczyń mózgowych nie omija nikogo, więc nie mówię hop...

ocenił(a) film na 10
piotrbimbasik

Co do Ridleya się muszę zgodzić.

ocenił(a) film na 1
Bloodbane

Niestety, przykro mi strasznie że to piszę, ale miałeś 100% racji co do Prometeusza - szajs jakich mało, absurd goni absurd, skopana totalnie postać space jockeya, czarna maź, roboki etc. zombioki...a i jeszcze ten kalmar w końcówce - Ridley !!! kończ i wstydu oszczędź - boję się wręcz panicznie filmu Alien covenant...
P.S. a tak se po latach odgrzebałem ten temat...a raczej ktoś go odgrzebał i pojawił się na stronce mojego "ukochanego horroru" pt. Teksańska masakra...z sentymentu zacząłem go lubić - toż to już 6 lat minęło odkąd się spieraliśmy/pluliśmy jadem znad klawiatury...ale to życie zap/ierd/ala...

piotrbimbasik

To się przestań nastawiać a zacznij szerzej patrzeć.

grzegorz_cholewa

Szerokie horyzonty to ma krowa na pastwisku...

piotrbimbasik

To nawet krowa bardziej się zna na sztuce niż ty? Nie zdziwiłbym się. :D

piotrbimbasik

Piotrze, czy ty już tu nie istniejesz?

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

Istnieje, tylko scyzoryk inny.

jeti

Skromny rozumek natomiast pozostał.

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

Zapomniałem pogratulować świetnego tematu:-)

użytkownik usunięty
grzegorz_cholewa

Ważne sprawy.

Dobrze jest ich tu poszukać. :D

grzegorz_cholewa

Dobra recenzja. Jedna z nielicznych rzeczowych wypowiedzi na tym forum, ale czegoś mi zabrakło. Moim zdaniem kluczem do zrozumienia tego zwyrodnienia jest ów "postęp cywilizacyjny", mechanizacja, która się odbyła na tym zadupiu. Można sobie to wyobrazić tak: był sobie "dziadek", który żył z walenia krów młotem po łbach. Jego praca była zarazem sposobem rozładowania agresji i przemocy. Kiedy wywalono go z ubojni i zastąpiono młotem pneumatycznym, naturalne odruchy musiały znaleźć swoje ujście. Krowy zastąpili ludzie, a żeby zamiana była kompletna, należało przeabiać ludzkie mięso jak wołowinę. I tak narodziła się bestia. Pytanie jakie można odszukać choćby w twórczości Kubricka: czy cywilizacja zabija w człowieku jego pierwotne instynkty? Ciężki film.

ocenił(a) film na 4
feuerbach

To ten dziadek miał poważne problemy ze sobą i nie można tego tłumaczyć ''naturalnymi odruchami,które musiały znaleźć swoje ujście'' ;/

grzegorz_cholewa

Czytałeś może książkę filmoznawcy A. Pitrusa ,,Gore. Seks, Ciało, Pułapka interpretacyjna?"

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

Podpisuję się pod tą recenzją rękami i nogami. Nareszcie ktoś, kto potrafi filmy oglądać, a nie tylko patrzeć w ekran i bierze się za horrory nie dla krwawej sieki, ale dla tego, co kryje się pod nią.

ocenił(a) film na 5
grzegorz_cholewa

Jest jakieś przysłowie o jednym filmie?

bruno_braun

Remake vs. oryginał

Przyzwoity remake choć nie umywa się do oryginału. Z drugiej strony nowsza wersja góruje wyraźnie nad całą resztą serii.

Nie umywa się nie tyle ze względu na brudny klimat ale i sens. Oryginał był min. polemiką z tradycjami gatunku - były tam odniesienia i do wampiryzmu jak i motywu nawiedzonych domostw. Sam Leatherface był trochę jak potwór Frankensteina chcący sobie samemu nadać jakąś tożsamość w czym pomóc mu miała zdzierana z ofiar skóra.

Ale i dużo więcej, sam tytuł miał głębsze znaczenie bo odnosił się do nowoczesnej technologii w służbie niezbożnego celu zabijania. To wyraźny ukłon w stronę wojny wietnamskiej i coraz lepszych metod opracowywania przez człowieka metod likwidacji bliźniego. Były jeszcze inne tematy - parodia ;rodziny; jako ostoi świętości, traktowanie zwierząt, filozofia hippisów kontra dziadersów, wrogość względem obcego i tak dalej.

W nowej wersji nie ma z tego nic.

ocenił(a) film na 5
grzegorz_cholewa

Piszesz "Przyszłość zweryfikowała Tobe'a jako reżysera przysłowiowego "jednego filmu". " - mógłbyś zacytować przysłowie o jednym filmie? Nie znam go a jestem ciekaw.

bruno_braun

Zmień tą ocenę na prawidłowe 10 to ci odpowiem.

ocenił(a) film na 5
grzegorz_cholewa

Czyli wciąż nie rozumiesz tego co piszesz. Ok.

bruno_braun

Hehe, Nara troliku.

grzegorz_cholewa

Z podobnych do oryginału filmów warto nadmienić "Uwolnienie" z Burtem Reynoldsem. Też brutalny film osadzony w wiejskiej, dzikiej scenerii, skupiony na konfrontacji przybyszy z miasta oraz miejscowych bandytów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones