Ok. Spodobał mi się paradoks w pierwszym Terminatorze, że Kyle jest ojcem Johna i byłem w stanie przymrużyć na to oko. Paradoks że przyszłość się nie zresetowała w dwójce po zniszczeniu pracy Dysona, można w sumie olać, bo mimo wszystko w trójce powiedziano że to tylko opóźniło Dzień Sądu. W czwórce dopiero te paradoksy robiły bałagan np. to że Skynet wiedział o tym że Kyle jest ojcem Johna. Natomiast w nowym Terminatorze, pomijając ten wątek Genisys i to nagłe opóźnienie Dnia Sądu, jest jedna rzecz która jakoś nie daje mi spokoju. Chodzi mi o to przeniesienie się w przyszłość do 2017. Problem jest jeden, że technicznie rzecz biorąc od 1984, Sarah Connor nie istniała w tej linii czasu, więc nikt nie mógł urodzić Johna. Więc on za tym idzie, nie powinien istnieć, jednocześnie Dzień Sądu nie mógł być przez nikogo opóźniony. Więc Dzień Sądu musiał nastąpić w 1997 roku.
Witam. Widzę ze prowadzicie bardzo ciekawa dyskusje. Paradoks w Terminatorze - temat rzeka i ciekawy jak diabli. Rozpatrując każdy z tych paradoksów z OSOBNA rzeczywiście można stwierdzić ze albo film jest przekombinowany, coś nie tak w scenariuszu itd itp, ale ostatnio zastanawiałem się nad sensem samego istnienia tych wszystkich paradoksów w Terminatorze i wydaje mi się ze ma ono bardzo dużo sensu - tylko trzeba by się najpierw zastanowić jakie jest przesłanie sagi "Terminator". Ogólnie - ilu widzów i fanów tyle jest możliwych interpretacji filmu. Mnie osobiście nie kręcą lasery, nie uważam tez ze kiedyś zostaniemy wystrzelani przez zbuntowane roboty stworzone przez IBM :D. Ja widzę to tak:
Terminator w sposób symboliczny ukazuje to co na świecie dzieje sie już od dawna. DLACZEGO?
W filmie: ludzie stworzyli super-mega technologie wojskową o jakiej nikomu się nie śniło i która miał nas BRONIĆ. NAS jako całą ludzkość, jeden gatunek - pytanie tylko PRZED CZYM POTRZEBUJEMY OBRONY? przed zającami, wilkami czy przed ufo?
W końcu ta super technologia mówiąc prosto przejęła kontrole nad światem i doprowadziła do wyniszczenia ludzi.
Dokładnie to samo dzieje od dawna w rzeczywistym świecie - ludzie od zawsze tworzą super technologie wojskowe. I nie ważne ze nie są to cyborgi - kiedyś dla współczesnych sobie ludzi szczytem wojskowego rzemiosła była szabla, póżniej AK47, jeszcze później bomby atomowo/wodorowo/biologiczno/cholera wie jakie. I co najlepsze - oficjalne stanowisko ogólnie pojętej władzy jest takie ze te wszystkie wynalazki tworzymy DLA OBRONY LUDZKOŚCI - znowu pytanie - przed kim jako wspólna rasa mamy się bronic? Problem polega na tym ze zamiast do obrony, w rzeczywistości wykorzystujemy te technologie przeciwko sobie wyniszczając się jako gatunek. Ktoś może powiedzieć ze jedno państwo broni się przed innym - tak - ale cały czas mówimy o ludziach jako jednym gatunku, czy wręcz organizmie.... który walcząc ze sobą wyniszcza sam siebie. Ludzkość jest opanowana przez tendencje do wyniszczania się, tworzy wynalazki będące narzedziem do zbiorowego samobójstwa i wg mnie stworzony przez ludzi SkyNet jest tutaj symbolem tego zjawiska.
Być może jest to z mojej strony nadinterpretacja, ale skłania mnie do tego kilka wątków z filmów - Zarówno Kylowi jak i Sarze, czy Johnowi w walce ze SkyNetem przeszkadzały służby bezpieczeństwa (policja, FBA itp) kierowane przez "POPRAWNY POLITYCZNIE" system. Dla porównania - gdyby dzisiaj ktoś w jakiś sposób i jakimś cudem zniszczył jakiś tam arsenał wojenny jednego czy kilku państw - ciekawe czy o opinii władzy został by bohaterem. Ponad to w T2, Sara, będąc w domu Miles'a Dysone'a wspomina o ludziach którzy stworzyli bombę atomową, co jest wyraźną przesłanką o co może chodzić w filmie.
I tutaj w grę wchodzi seria paradoksów, weźmy te najprostsze:
1 - Terminator 2 - Sara Connor niszczy szczątki T800 i siedzibę Cyberdyne, co ma zapobiec powstaniu SkyNetu - mimo to SkyNet powstaje, do wojny dochodzi.
2 - Genysis (tutaj ten multum paradoksów, zapętleń czasoprzestrzeni pomijam, skupmy się na najprostszym) - Sara z Kylem w końcu rozwalają Genysis ( a więc SkyNet) i po raz kolejny powstrzymują dzień sądu. Jednak w ostatniej scenie widać ze Skynet jednak się "uchował" :D
Rzeczywistość - Każda osoba która spotkasz na ulicy powie Ci ze wojna jest zła, ze chciała by żyć w pokoju. Przedstawiciele władzy mało się nie os****ja od trąbienia o światowym pokoju. I co z tego? Mieliśmy Pierwsza wojnę światową (z super-hiper-mega technologia jak na tamte czasy, czyli czołgi i karabiny maszynowe). Ludzie widzieli ogrom zniszczeń i cierpień jakie powstają w wyniku wojen, powołano Ligę Narodów mającą na celu zadbanie o pokój. Mimo to 20 lat później doszło do kolejnej wojny: 2 Wojna Światowa - Miliony ofiar, ciężkie straty, holokaust, rasizm cholera wie co jeszcze. Wszyscy jednogłośnie stwierdzili "TAAAAK, WOJNA JEST STRASZNA, MUSIMY ZDAĆ O POKÓJ" Powołano ONZ w celu niedopuszczenia do kolejnej wojny. I co? Tak bardzo dbaliśmy o pokój ze w latach 60 prawie doszło do kolejnej wojny (Eskalacja zimnej wojny). Tutaj co prawda wojna nie wybuchła, (pomijając Chiny, Koreę czy Grecję) ale było blisko, przy okazji dwa rywalizujące mocartstwa wybudowały sobie arsenał atomowy - Jak myślicie po co? - DLA OBRONY LUDZKOŚCI OCZYWIŚCIE. i w ramach tej obrony zrównano z ziemią Hiroshime i Nagasaki, zabijajac mieszkańców.
Świadomość ludzi ze wojna jest zła, i uporczywe darzenie do pokoju nie przeszkodziły w wybuchu kolejnej wojny, która co ciekawe, z założenia miała sie nigdy nie skończyć - WIETNAM - masa wybitych, torturowanych marines, i weteranów nie mogących się ogarnąć psychicznie po powrocie do domu.
Lata 90 - wojna na Bałkanach - Ciekawie nawiązują do niej filmy Psy 2 czy Demony wojny wg Goi.
Dzisiaj - terroryzmy, państwo islamskie, Irak, Afganistan, Ukraina, itd itp.
OGÓLNIE:
- film - pojawia się osoba świadoma niebezpieczeństwa, powstrzymuje SkyNet i dzień sądu, jednak mimo to po jakimś czasie SkyNet znowu NIE WIADOMO SKĄD się pojawia i znowu dochodzi do zagrożenia. JEST PARADOKS? JEST. I ten właśnie paradoks jest odbiciem paradoksalnego zachowania ludzi w rzeczywistości: wiemy do czego prowadzą wojny i zbrojenia, mamy tego przykład z historii, powołujemy organizacje pilnujące pokoju, mimo to cały czas udoskonalamy wojsko w najnowsze technologie i co jakiś czas "nie wiadomo skąd" pojawiają się kolejne konflikty, niosące nic innego jak wzajemne wyniszczenie.
Mówiąc krótko seria
Oczywiście nie mam pewności ze twórcy Terminatora stworzyli całą te serie paradoksów celowo, prawdopodobnie by to przypadek, ale wg mnie trafnie odnosi się to do rzeczywistości.
Co Wy na to? Macie może jakieś swoje teorie dotyczące przesłania Terminatora?
A tak poza tym - paradoksy w filmach czy książkach są fajne. Budzą nieustanne zainteresowanie. Pierwszy terminator powstał 30 lat temu a my nadal siedzimy i rozkminiamy o co chodzi.