Film przypomina pierwsze opowiadania pisarza grozy, jakiegokolwiek i jakiekolwiek, powrót na siłę do idei strefy mroku, z niby morałem, ale bez żadnego zakończenia. Bo to co dostajemy, to zwyczajny łańcuszek zdarzeń, bez inwencji jak go przerwać i kogo reprezentuje A.Steward . Tej zagadki nawet scenarzysta i reżyser nie potrafili wyjaśnić. Sam film trzyma w napięciu, ale zakończenie zupełnie zniszczyło jego zakładaną wyjątkowość.