Co właściwie wnosi ten film? Chyba jedynie przekaz podprogowy, że inwigilacja jest koniec końców cool. Zaserwowany nam obraz przypomina lewicową wizję świata, którą tak nachalnie pushuje sie aktualnie w Europie i w Stanach. Wizję państwa opiekuńczego, które wie lepiej co jest dla ciebie dobre.
Abstrahując już od zażenowania samym konceptem filmu, zakończenie jest tak płytkie, że aż szkoda mi zmarnowanego czasu.