Albo ja czegoś nie zrozumiałem, albo film to dobra beka.
Rozwalił mnie motyw, gdzie pod koniec filmu "Buffy" widzi wydarzenia z przeszłości dziejące się w tym przeklętym domu. Właściwie to niejako interaktywnie uczestniczy w nich. No i tu komediowy motyw. Czyli co, ten duch z pomalowaną gębą tylko po to magicznie ukazał "Buffy" tamte wydarzenia, by po chwili, gramoląc się ze schodów, ją zaciukać? Aha, bardzo sprytne, hahaha.