[możliwe spoilery] Przed obejrzeniem filmu czytałam kilka opinii na jego temat, większość z nich była mało pochlebna, ale żadne bluzgi nie były w stanie powstrzymać mnie przed obejrzeniem "Klątwy". No i stało się. Cały dom zasnął, wszędzie pogaszone światła, zabieram się za oglądanie. Ani ciemny, pusty pokój, ani późna godzina (1-3) nie pomogły uratować tego pseudo-horroru.
Oglądając trailer spodziewałam się czegoś zupełnie innego.. lepszego! Mógł powstać nawet dobry dreszczowiec, a w rezultacie powstało takie.. nic. Prawie żadnego napięcia (nie to, co np. w The Ring). Fabuła jakoś też nie przypadła mi do gustu. Szkoda. Wcześniej odwiedziłam polską stronę filmu. Już ten flash był bardziej przerażający od samego filmu!
Wręcz żałosne sceny z łapaniem za kostki (stopy). Dzieciaki (z wynaturzonymi strunami głosowymi) efektownie wymalowane potrafiące wciągać na strych dorosłych ludzi? Eee.. a no tak, to przecież duchy - one mogą wszystko. No i wspaniała postać Karen, która przeżywa wielki szok, zaszywa się w kącie, nie potrafi wydobyć z siebie ani głoski, a kilka godzin później już wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nie, nie, to nie to, co tygrysy lubią najbardziej... Momentów które mi się podobały było może trzy: gdy detektyw Nakagawa (Nagakawa?) oglądał nagranie z kamery w korytarzu; wkręcanie siostry Matthew (Susan?) przez telefon i przy otwieraniu drzwi oraz ewentualnie scena na klatce schodowej, w pracy (?) Susan (... a to przecież nie był nawiedzony dom...).
Nikomu nie odradzam jego obejrzenie, aczkolwiek mi się nie podobał.