Film bardzo mi się spodobał i spodoba się każdemu kto nie oczekuję wizualnych fajerwerków, ma więcej niż 16 lat i trochę oleju w bańce. Fakt że na 6 Oscarów nie zasłużył, ale zakończenie filmu się broni w 100% szczególnie 2 sceny, pierwsza gdy Renner mówi do córeczki że w jego życiu pozostała tylko jedna rzecz, którą kocha a w następnym ujęciu idzie z uśmiechem na ustach w kombinezonie mając 365 dni do powrotu do domu. Druga w której facetowi rozbrajanie bomb i ryzykowanie życia co dzień nie sprawia większych problemów, natomiast w normalnym życiu nie potrafi wybrać płatków śniadaniowych.
Pewnie to jak duży wpływ wojna wywiera na psychikę i postrzeganie świata, uniemożliwiając normalne funkcjonowanie w społeczeństwie... czysty "narkotyk".
Nie do końca mogę się z tym zgodzić, bo znam ludzi którzy byli w Iraku i jakoś nie odbiegają w żaden sposób od reszty społeczeństwa. W "Braciach" [SPOJLER] był wątek gdzie wojna uniemożliwiła normalne funkcjonowanie w społeczeństwie i najbliższej rodzinie, ale to trochę inny przypadek. Nie wiem też czy to nie było w pewien sposób mydlenie oczu Amerykańskiej społeczności, że Ci będący w Iraku(żołnierze) też cierpią. Nie pamiętam czy to dokładnie wtedy gdy wyszedł film było głośno o tym jak amerykanie znęcali się nas więźniami itp... ale to w pewnym stopniu wygląda mi na chęć usprawiedliwiania się i że tak na prawdę to Amerykanie są pokrzywdzeni. USA Winkelriedem narodów ;)
"Nie wiem też czy to nie było w pewien sposób mydlenie oczu Amerykańskiej społeczności, że Ci będący w Iraku(żołnierze) też cierpią."
Co za propaganda !! Oczywistym jest że żaden żołnierz US Army nigdy nie cierpiał. Podobnie jak np. żołnierze Waffen-SS umierający w rosyjskich łagrach zamiast bólu czuli tylko smak fistaszków.
Nawiązując do tytułu tematu twój post dał mi dużo do myślenia. Przekonałeś mnie że świat jest czarno-biały, amerykanie są źli, Hussajn był dobry (co na pewno potwierdzą Kurdowie - śmierć od gazu bojowego to przecież znakomita zabawa). Ponadto w każdym konflikcie mamy jedynie stronę pokrzywdzoną i krzywdząca (wszyscy grzecznie grają swoje role i nie zmieniają miejsc - bo tak nie wypada). W nalocie na Drezno również krzywdzili niemieccy cywile, a alianccy lotnicy byli pokrzywdzeni. Cóż za wspaniała logika !
No ja mam wątpliwości co do słuszności wkroczenia USA do Iraku, ale szanuje opinie i zdanie innych;)
A co słuszność ma do tego ? Czy postrzał w udo boli bardziej jeżeli wojna jest niesłuszna niż gdy jest słuszna ? Czemu nie można robić filmów z perspektywy "złej" armii ?
Uwielbiam te polskie narzekania na np. Niemców gdy ci robią film o zatonięciu Gustloff'a - "jak oni mogą robić filmy o cierpiących Niemcach przecież my mamy monopol na cierpienie!"
Ale mi nie o to chodzi nawet. Nie czepiam się samego cierpienia człowieka, żołnierza. Bardziej chodzi mi o sposób ukazania sytuacji. Co mają powiedzieć na wkroczenie armii do Iraku ich mieszkańcy, nawet Ci którzy popierali Husajna.
Wg mnie atak na WTC(i cały terroryzm) był tylko wymówką do zajęcia Iraku, bo raczej chodzi tu o inne cele niż pokój na świecie. Jasne niech Amerykanie kręcą sobie filmy, ale niech nie stawiają się w roli jedynych pokrzywdzonych, bo większe prawo do tego mają Irakijczycy pozbawieni krajowych dóbr czy nawet swojego wodza jaki on by nie był.
Takie mam poglądy na tą sprawę i tyle.