Co do tego, że jest mało akcji to akurat nic nie mam. To właśnie pokazuje, że w armii nie jest tak jak się wszystkim wydaje - non stop akcja i strzelanie. Są takie dni, że nie ma nic do roboty i człowiek nie ma co ze sobą zrobić. To co moim zdaniem zabija ten film to detale.

1. Na początku filmu zostaje użyta bomba detonowana za pomocą telefonu. Jakoś później ten patent nie zostaje zastosowany.
2. Piszę to z perspektywy laika, ale wydaje mi się, że bohater grany przez Rennera zbyt nonszalancko podchodził do rozbrajania ładunków. O ile dobrze pamiętam, to bagażnik samochodu, w którym była bomba, otworzył jak gdyby nigdy nic - a przecież ci, co bombę skonstruowali, mogli zrobić tak, by ładunek eksplodował przy otwarciu bagażnika. To samo tyczy się sceny, gdy ciągnie za linki i odkrywa sześć czy siedem połączonych ze sobą butli.
3. Historia z chłopcem jest moim zdaniem zbędna. To ma niby pokazywać, że gość tęskni do rodziny - ale gdy do niej wraca, chce z powrotem do Iraku. Nie kupuję.

Film oglądałem dość dawno i nie przypominam sobie więcej tak drażniących błędów. Może gdybym obejrzał drugi raz, coś więcej bym wymienił.