Aż się wierzyć nie chce, że cała ta historia nie została wyreżyserowana ;) Wzięte z życia, ale mamy tak charakterystyczne postacie jak jednooka lwica, szukająca zemsty za swe kalectwo, czy zawistny bawół z blizną na środku twarzy, który w dodatku przewodzi stadu. Młode należące do lwicy giną jedno po drugim, nie np. wszystkie na raz, a w dodatku mamy suspensy i zwroty akcji, w których okazuje się że wszystkie młode zginęły, potem że jedno przeżyło, ale jednak jest kaleką i musi zostać porzucone, a wszystko to zakończone jest informacją, że jednak jeszcze jest nadzieja, bo odnalazł się ostatni z malców. Łał, przecież takie rzeczy powstają w Hollywood, jakim cudem widziałem to w dokumencie o lwach. No i ta przemiana ze ściganej w przywódczynie stada, nie przypuszczałem że takie rzeczy mogą mieć miejsce. Naprawdę aż miałem wątpliwości, czy czasem nie są to jakieś zgrabne przekłamania.
Poza tym scena w której młode z przetrąconym karkiem zostaje porzucone, wzruszyła mnie tak jak innych wypowiadających się o filmie. A samo zawzięcie i walka lwicy mnie zszokowały. Natura jest bezwzględna.
Swoją drogą, takie smutne sceny rozgrywają się każdego dnia gdzieś na świecie, tyle tylko że akurat nie oglądamy tego na filmie.