http://1.bp.blogspot.com/_d13hAQz3wMw/TEAoVwRfb-I/AAAAAAAAAM4/YG9rsmv1TrQ/s1600/ img123.jpg

tak o to wygląda okładka to tego dziełka. A samo dziełko wygląda mniej więcej tak: oglądamy małżeństwa, które w wypadu straciło synka. Potrącił go kierowca ciężarówki/pickupa, który, podobnie jak ojciec, w jakiś dziwny sposób jest powiązany z indiańskimi duchami. Matka po wypadku wydaje się zaskakująco silna, nie wygląda na załamaną, gorzej z ojcem. Nie to, żeby rozpaczał... bredzi coś w jeżyku Indian z plamienia jakiegoś tam i wydaje mu się , że jest swoim synem ;] W przerwach tego dramatu widzimy czasem jakichś Indian, jakieś totemy, kamienie i bohaterka widzi w lustrze ... coś, uświadcza też krwotoku z nosa. I to ma być horror? To raczej strasznie serowaty dramat. Horroru się troszkę pojawia pod koniec, ale w średnim wydaniu, nadal uważam, że to raczej nadprzyrodzony dramat/mystery.
Technicznie film jest znośny, klimat jest miejscami nawet w porządku, ale miejscami go brak. Pomimo, iż jest raczej powolny, jakoś mnie nie nudził, bo ciągle byłem ciekaw do czego to wszystko zmierza. Niestety, ale zakończenie nic nie wyjaśnia. Da się to oglądać, zawłaszcz jeśli ktoś lubi taką tematykę.