Początek zapowiadał się niczym rasowy klasyk exploitation rodem z kina drive-in. Miałem nadzieje na oldskulowy slasher o maniakalnym mordercy z walizką z narzędziami. Świetne sceny morderstw, funkujący soundtrack i smakowita golizna. Tymczasem druga połowa filmu zabiła wszystko... Niestety Cameron Mitchell wypadł bardzo słabo, zupełnie mnie nie przekonywał... 4/10