Przedstawione na początku filmu zachowanie głównego bohatera pasowałoby do "przeciętnego obywatela" albo roztargnionego naukowca. Jednak kiedy okazuje się, że jest on członkiem grupy zamachowców, która przyjechała aby wykonać misternie uknuty plan, to takie zachowanie jest irracjonalne (paszport, teczka, odjazd z hotelu).
Zamachowcy przewidzieli, że dr Harris może zniknąć, więc przygotowali drugiego dr Harrisa? Skoro byli tak przewidujący, to dlaczego nie przygotowali drugiej "żony" dr Harrisa? Przecież bez niej tym bardziej plan nie mógł być wykonany, bo bomba była już podłożona i to ona miała skopiować cenne dane!
Kopiowanie danych to osobny "kwiatek". Kto na odległe przyjęcie niesie laptop w teczce WŁĄCZONY, że wystarczyło włożyć moduł USB do komunikacji, aby ściągnąć dane? Kto zostawia bezcenne dane, efekt swoje ciężkiej pracy naukowej, w laptopie NA WIESZAKU?
A na koniec – to ciekawe, że postać "zła", po krótkim okresie bycia "dobrym" przez przypadek, kiedy już przypomni sobie, kim był, to woli pozostać "dobry", chociaż wcześniej miał okazje zmienić się, ale tego nie zrobił.