Rozbroiła mnie scena w Sopocie pod koniec filmu, gdy Zuza po potrąceniu przez hulajnogę była zabierana do szpitala karetką i męska część ekipy na czele z liderem, 78-letnim Englertem, biegnąc, znalazła się w szpitalu przed ambulansem na sygnale oraz ich kobietami w taksówce... W dodatku Englert nie miał zadyszki. Jako miłośnik sportu i rekreacji mogę pozazdrościć mu formy i kondycji...