zasiadlem do tego filmu wlasciwie nic o nim nie wiedzac - przyciagneli mnie rezyserzy, ktorych lubie i cenie, oraz fakt, iz jest to, wg Akademii, najlepszy film 2007. nic nie czytalem o fabule, zadnej recenzji, nic. idealny sposob na ogladanie filmu, powiem wam - gdyz nie nastawilem sie don w zaden sposob, nic nie oczekiwalem po nim, tylko ja i film, zero uprzedzen :D no ale mnejsza o to, przejdzmy do meritum. czy najnowsze dzielo braci Cohen warto bylo obejrzec? zdecydowanie TAK! ale przyznam - dziwny to byl film, a przynajmniej specyficzny, a to ze wzgledu na brak jakiejkolwiek muzyki; nie bylo przez to czuc zadnego tempa, ze tak to ujme :) jednak rezyseria byla wrecz genialna, film pochlonal mnie bez reszty, i zdziwilem sie mocno, gdy sie skonczyl (i jak sie skonczyl...) naprawde wielkie kino!
a Chigurh jest bezsprzecznie jednym z najokrutniejszych mordercow w historii kina. jesli ktos kiedys ponownie zrobi zestawienie najgorszych czarnych charakterow, CHE GO W NIM WIDZIEC, i to WYSOKO!!! daje 9/10