To nie jest kraj dla starych ludzi

No Country for Old Men
2007
7,6 248 tys. ocen
7,6 10 1 248309
8,3 67 krytyków
To nie jest kraj dla starych ludzi
powrót do forum filmu To nie jest kraj dla starych ludzi

Ten film ma być według was arcydziełem??? Czy to jakaś zbiorowa halucynacja, czy tylko ja się naćpałem???? Film jest co najwyżej dobry, zasługujący max. na 6/10 za sam pomysł. Ale nazwać ten film wybitnym to już naprawdę gruba przesada!!!

Doskonale rozumiem, że ten film miał być z założenia antyhoolywoodzki. Film jest bowiem pastiszem klasycznych amerykańskich produkcji w stylu "Zabójczej broni" czy "Szklanej Pułapki", w których to wspaniali, nieustraszeni bohaterowi ganiają złoczyńców.

Nie znaczy to jednak, że jeśli jakikolwiek film jest antyhoolywoodzki pastiszem to musi być z założenia dobrą produkcją.

Dlaczego zatem ten film wam się podoba? Może dlatego, że film:

- opowiada antyhoolywoodzką historię – bez strzelania, wybuchów bez happy endu

- zawiera antyhoolywoodzki przesłanie – film po prostu nie ma żadnego i żadnego moralnego czy pseudo filozoficznego przesłania

- ma antyhoolywoodzkiego głównego bohater - nieudacznika, który myśli, że jest w stanie przechytrzyć mafię.

- występuje w nim antyhoolywoodzki glina - stróż prawa, któremu totalnie nic się nie chce.

"To nie jest kraj dla starych ludzi" jest kolejnym filmem braci Cohen o ludzkiej głupocie. Głupotą jest jednak stwierdzenie, że ten film jest WIELKI, NADZWYCZAJNY, WSPANIAŁY, po prostu ARCYDZIEŁO.

Z skąd zatem tyle nominacji i oczywiście przyznane Oskary dla tego filmu???

Powód - Wielka ściema Hollywoodu, na którą oczywiście daliście się nabrać! Potrzebujecie argumentów??? Oto one:

-o pierwsze film braci Cohen miał być satyrą na hoolywoodzkie kino. Hollywood nie lubi, gdy ktoś śmieje się z wspaniałej Ameryki, ale potrafi zrobić dobra minę do złej gry, dlatego też lansuje film, aby nie wyjść przed Europą na zadufanych w sobie bubków, nie mających za grosz poczucia humoru i dystansu do siebie.

-po drugie Hollywood co roku potrzebuje jakiegoś „artystycznego” amerykańskiego filmu, który można by śmiało pokazać w Cannes, a następnie uhonorować go swoim ukochanym i ubóstwianym Oskarem.

Machina hollywoodzkiej reklamy zadziałała rewelacyjnie!

Słaby i nudny film został wylansowany na arcydzieło. Oklaski dla wszystkich naiwniaków i domorosłych znawców kina, którzy dali się wkręcić.

Pozdrawiam

DEL VARES

ocenił(a) film na 9
delvares

"Film jest bowiem pastiszem klasycznych amerykańskich produkcji w stylu "Zabójczej broni" czy "Szklanej Pułapki", w których to wspaniali, nieustraszeni bohaterowi ganiają złoczyńców."

Czytając to nieomal spadłem z krzesła. Skąd wziąłeś tę bzdurę?

Głupotą i to do kwadratu, jest Twój post, w którym generalnie przyznajesz, że film jest dobry, wymieniasz jego zalety by pod koniec skrytykować go w dwóch słowach: słaby i nudny. To w końcu słaby przy przyzwoity? Następnie w sposób bezczelny wysokie ocenianie "To nie jest kraj dla starych ludzi" określasz mianem głupoty. Bezdenną głupotą jest Twoje podejście.

Film się podoba, bo jest wybitny. Jeśli cokolwiek jest głupotą przy ocenianiu filmów, to w tym konkretnym przypadku bliżej do arcydzieła niż gniota. Można przesadzić, ale w jedną stronę - ze zbyt niską oceną.

P.S. "Przesłanie" to określenie dla plebsu, który posługuje się nim aby w nieudolny sposób wyławiać z filmu treść, którą i tak ledwo dostrzega w gorączkowym oczekiwaniu na żywszą akcję.

ocenił(a) film na 6
_Pablos_

Peblo widzę, że jest doskonały film dla ciebie.
Zauważyłem, że ten film podoba się najbardziej osobą, które kompletnie nie znają się na kinie. Naprawdę jesteś kretynem, jeśli nie dostrzegasz nutki pastiszu w filmach braci Coen.
Zanim zaczniesz się oburzać i popisywać się twoja wątpliwa widzą z zakresy kinematografii, proponuje żebyś najpierw obejrzał poprzednie dzieła braci Coen. Cenowi produkują dwa typy filmów: komedie i satyry/groteski. „To nie jest kraj dla starych ludzi” należy do drugiej kategorii.

PS. Obiektywnie napisałem, że film jest co najwyżej dobry!!! Powtarzam "co najwyżej dobry". Subiektywnie uważam, ze ten film nawet na tyle nie zasługuje! A argument, które wymieniłem są dobre dla ciebie i tobie podobnym domorosłym znawcą kina. Mi to zdecydowanie nie wystarcza, aby nazwać film wybitnym.

ocenił(a) film na 9
delvares

Tak rozmawiać nie będziemy. Najpierw oskarżyłeś o głupotę wszystkich, którzy wysoko oceniają ten film, teraz nazwałeś mnie kretynem. Tak możesz rozmawiać, ale ze swoją matką, która kultury cię nie nauczyła lub ogólnie w rodzinnym gronie.

O dobrym kinie to ty masz pewnie takie pojęcie jak o kulturze osobistej, czyli żadne.
Nutki groteski czy "pastiszu" to miałeś w Arizona Junior, Barton Fink, (również arcydzieło), Big Lebowski i Fargo. W NCFOM pastiszu nie ma, a jeśli nawet to w jakiś niesłychany sposób ukryty. To dramat sensacyjny. Nauczyłeś się dwóch terminów i sobie używasz: "nutki groteski i pastiszu" - to się nazywa domorosła krytyka, chyba, że czarny humor nazywasz pastiszem. Nutkę to ja widzę, ale twojego dyletanctwa filmowego i chamstwa.

ocenił(a) film na 6
_Pablos_

Ależ z ciebie zadufany w sobie dupek! Wszedłem na twój profil, a tam co znalazłem? "film ze znakiem jakości Pablosa". To jest dopiero megalomania, którą uważam za znacznie gorszą cechę niż moje chamstwo. Co do debaty, którą toczymy to przeczytaj moją odpowiedz na wpis kolesia o ksywie onto. Dwa razy nie będę się powtarzał.

Ps. Twój profil na filmweb, świadczy o tym, że recenzowanie filmów bierzesz sobie do serca. I dobrze, tylko trochę więcej pokory jak starsi zwracają (nawet w sposób wulgarny) tobie uwagę. Niestety nadal muszę napisać, że jesteś idiotą, ponieważ wdałeś się ze mną w pyskówki. "Tak możesz rozmawiać, ale ze swoją matką, która kultury cię nie nauczyła lub ogólnie w rodzinnym gronie" Cholera! Co to miało być? Tak mówią dzieci w przedszkolu... Jeśli chcesz być kulturalny, to rób to konsekwentnie i olewaj moje zaczepki. W innym przypadku nie rób z siebie błazna Widzę jednak, że kulturalne obycie w twoim przypadku jest tylko maską, za którą ukrywa się nie doceniany przez innych domorosły, ale w swoich oczach WIELKI KRYTYK FILMOWY.

ocenił(a) film na 9
delvares

Jesteś nieokrzesanym chamem, a z chamami nie rozmawiam...

ocenił(a) film na 9
delvares

Tak a propos, czyżby "znak jakości Pablosa" aż tyle dla ciebie znaczył, że tak cię on boli? Skoro bycie dupkiem wg ciebie oznacza polecanie filmów przez własną osobę, to chyba będę zasługiwał na śmierć, jeśli stwierdzę, że nie znasz się na kinie ;)

delvares

Twoje wnioski są przerażająco głupie ! :o, to jest cos niesamowitego że można takie głupoty pisać, lub co by nie było takie negatywnwne dla Ciebie, bo może sie to zdarzyć i nie ma nic w tym złego, "zupełnie inaczej odebrałeś" ten film ! Ale jak to jest możliwe pytam sie, skoro tak twierdzisz że znasz się na filmach.
Człowieku czy ty wiesz co to jest pastisz ??, pytam, bo mnie też to zamurowało, gdzie ty to widzisz bo ja za cholere nie.

Nie bede pisał że ktos tu jest głupi do kwadratu czy sześcianu itp, bo tak na prawde nikt z nas nie jest, po za tym to do niczego nie doprowadzi.

Dlaczego takie zdumienie budzi twoja wypowiedz a no dlatego że ten film jest wręcz odwrotnością pastiszu, jest na maxa realny i bez bajerów, nic tu nie jest wyolbrzymione ani podkreślone ani nikt tu nikogo ani niczego nie naśladuje, to obraz realizmu który mówi; zobacz tak by naprawde wyglądały Twoje perypetje jakbys chciał sobie przywłaszczyć przypadkiem i inkognito kase należącą do mafi, to nie takie proste. Film oryginalny co najwyżej, wymagający uważnego ogladania oraz zapamiętania pewnych szczegółów, to wszystko !

"Doskonale rozumiem, że ten film miał być z założenia antyhoolywoodzki. Film jest bowiem pastiszem klasycznych amerykańskich produkcji..." - z kąd wogóle taki wniosek :o, to jest jakies pomylenie pojęć,

albo: "po pierwsze film braci Cohen miał być satyrą na hoolywoodzkie kino" co? :o.

LL nie był nieudacznikiem cos Ci sie źle obejrzało, goś naprawde był sprytny, dwukrotnie był w wietnamie to nie lada wyczyn.

Jego kombinacje i perypetie też nie są wcale takie głupie na jakie wyglądają, to jest właśnie sól tego filmu że powieszchownie wygląda to bez sensu, ale potem okazuje sie, że to by właśnie tak było i jest to cholernie sensowne, tylko trzeba to uważnie prześledzić. Dlatego w filmie jest wiele niedomówień a niektóre sceny są celowo ominięte np.

Jak LL znajduje kase i otwiera walizke widac tam same 100 dolarówki, jest jedna scena jak LL wyciąga z walizki plik banknotów i odliczając kilka chowa je do kieszeni, ale nie jest juz pokazane co to za banknoty, bo trzeba było to wcześniej dojrzeć, więc po co pokazywać to samo pare razy zresztą głupi widz choćbyś mu pokazywał setki razy i wskazywał palcem i tak nie zrozumie o co chodzi :) a twórcom filmu zależało na zaskoczeniu inteligentnego widza który odkrywając to i owo będzie mile zaskoczony że sam odkrył istotny szczegół filmu który powierzchownie wydawał by się niepotrzebny, potem w wielu scenach LL płaci tylko banknotami 100 dolarowymi, taksówkarz, orkiestra meksykańców czy chłopaki na przejściu których LL prosi o sprzedanie kórtki za 500$! i jest to analagia do ostatniej sceny w której Anton obrywając w wypadku też prosi o koszule i co wyciąga a no zakrwawione 100$ jest to ostatnia wskazówka dla uważnego widza że CH odnalazł tą kase, o poprzednich nie bede pisał są w filmie :).

Tak samo jeśli chodzi o zabicie żony Mosa o które się wielu tutaj pyta jak byście uważnie oglądali film to byscie wiedzieli że ja zabił...

Film ma właśnie wiele takich niedomówień.

Podkreśle jeszcze raz ten film nie jest z jakimś tam przesłaniem jak co niektórzy twierdzą, czy jakis tam filmem ambitnym, filozoficznym, z drugim dnem czy surrealistyczną opowieścią jak to piszą niektórzy recanzeńci itp, to obraz realizmu z historią z życia wziętą, naturaliną i bez zbędnego przynudzania i cukszenia, sztuką jest to ukazać w sposób ciekawy i to właśnie było przesłaniem tego filmu za co zresztą zastał doceniony...


Z jednym bym sie tylko zgodził, nie jest to arcydzieło, bo nie lubie tego stwierdzenia kojarzy mi sie ono negatywnie i jest za często używane przez oszołomów i bufonów, po za tym, nic nie może być arcydziełem, co najwyżej może byc doskonałe i taki jest ten film.

ocenił(a) film na 6
onto

do onto

Napisałeś, że film „jest na maxa realny i bez bajerów, nic tu nie jest wyolbrzymione ani podkreślone”. Racja. Ten film właśnie taki jest ergo film jest pastiszem klasycznych amerykańskich produkcji, w których trudno doszukać się jakiegokolwiek realizmu. Oczywiście można mówić, że film jest "sensacyjnym dramatem", tylko że bracia Coen nie robią filmów "na poważnie". Wszystkie dotychczasowe produkcje braci są okraszone czarnym humorem, dlatego również i ten film nie można brać na serio.
Należy pamiętać ze bracia Coen grają w tej samej lidze co Quentin Tarantino!!! Wymienieni artyści tworzą filmy z „jajem”, z tą tylko różnicą, że bracia są subtelniejsi. „To nie jest kraj….” Jest tylko z pozoru „poważnym” kinem, a w rzeczywistości jest to nietypowy pastisz, w takim samym stopniu jak film „Kill Bill vol. 2”, który jest doskonałą parodią przede wszystkim tak zwanego „artystycznego kina”.


Onto napisałeś, że
"to obraz realizmu z historią z życia wziętą, naturalną i bez zbędnego przynudzania i cukrzenia, sztuką jest to ukazać w sposób ciekawy i to właśnie było przesłaniem tego filmu" Ha! To jest dopiero w pełni obiektywna recenzja filmu!
Czy uważasz zatem, że psychopata mordujący przy po mocy „wiatrówki” jest rodem „z historii z szycia wziętej”?
A może naprawdę sądzisz, że film został zrealizowany „bez zbędnego przynudza”? O cholera, z tym „przynudzaniem” pojechałeś po bandzie na maxa. OK. Film może i jest „ukazany w sposób ciekawy”, ale na pewno nie w sposób intrygujący!!!( Jak można zatem mówić o dobrym kinie, jeśli kino nie potrafi przykuć uwagi widza???) I to ma niby być przesłaniem filmu? Kolego to są cech filmu, a nie żadne przesłanie! A propos to właśnie te cechy decydują o antyhoolywoodzki charakterze filmu, o którym pisałem już w założonym przez zemnie temacie.

Super, ze ten film zrobił na tobie tak duże wrażenie. Szkoda tylko, że ty jak i wiele innych kinomaniaków nie potrafisz zrozumieć charakteru tego filmu. Moim skromnym (akurat!) zdaniem problematyka zaklasyfikowania tego filmu do konkretnej kategorii, jest największą zaletą dzieła braci Coen. Zapewne bracia Coen mieli wyśmienitą zabawę, kiedy czytali recenzje klasyfikujące ich film jako dramat. Napiszę to jeszcze raz, aby dotrzeć to waszych inteligenckich główek - Ten film to pastisz (lub jak wolicie czarna komedia), ale na pewno nie dramat!!!!

Na koniec małe podsumowanie.
„To nie jest kraj dla starych ludzi” jest pastiszem klasycznych amerykańskich produkcji, które zalewają niczym fala Tsunami kina na całym świecie. Jest to jednak na tyle nietypowy pastisze, że zdecydowana większości widzów mylnie postrzega to dość oryginalne dzieło braci Coen jako ambitny dramat. Dramat?!? Z całą pewnością nie. Ambitny. Szczerze wątpię. Tak naprawdę recenzję z tego filmu można zawrzeć w jednym, krótkim stwierdzeniu „Przerost formy nad treścią”. Na potwierdzenie mojej tezy proponuję jeszcze raz obejrzeć zakończenie filmu, w której Tommy Lee Jones opowiada o swoim śnie. Scena ta z premedytacją jest całkowicie niepotrzebna, po prostu o niczym To jest w samej rzeczy najbardziej antyhoolywoodzki zakończenie, jakie kiedykolwiek było mi dane oglądać! Bracia Coen calowo stworzyli nieoczekiwanie nudne i bezsensownym zakończenie filmu, aby dobitnie podkreślić antyhoolywoodzkość oraz pastiszowy charakter swojego dzieła.
Nie zrozumiałeś? Nic nie szkodzi. Jesteś w większości, a większość ma zawsze rację. Moje zdanie zostanie zatem wyśmiane, a następnie zapomniane. Nic nie szkodzi. Takie jest życie.

Pozdrawiam mój ty mały, jeszcze nie wyrobiony znawco kina

ocenił(a) film na 9
delvares

Delvares, jeśli chodzi o pastisz, to najlepszym przykładem pastiszu jesteś ty sam. Piszesz coś o znawstwie, a sam wygadujesz takie dyrdymały, że twoja wypowiedź nabiera charakteru ponurego żartu, niczym u Coenów.

Piszesz, że Coenowie nie robią filmów na poważnie, co jest kompletną bzdurą, bo zarówno "To nie jest kraj dla starych ludzi", "Fargo", czy też "Barton Fink" są filmami na poważnie. W "Barton Fink" mamy sporą dozę groteski, przedziwnych scen, ale cały wydźwięk filmu jest zupełnie poważny i z pełną odpowiedzialnością można zaliczyć "Barton Finka" do dramatów psychologicznych. W przypadku "Fargo" mamy do czynienia z tym samym krwawym moralitetem co w "To nie jest kraj dla starych ludzi" i jest to film, pomimo tradycyjnej u Coenów dawki czarnego humoru i mikroskopijnej dawki pastiszu, zupełnie na poważnie. Żeby wiedzieć, że są to filmy na poważnie, trzeba zrozumieć to o czym opowiadają, bo na pewno ich główną funkcją nie jest parodiowanie jakichś tam filmów amerykańskich. Prędzej parodiowanie samego człowieka i jego głupoty.

"Czy uważasz zatem, że psychopata mordujący przy po mocy „wiatrówki” jest rodem „z historii z szycia wziętej”? "

Dlaczego nie? Nie słyszałeś o facecie, który umieszczał w gazecie ogłoszenie i zjadał ludzkich ochotników na śniadanie? Brzmi jak z życia wzięte? Nie brzmi jak z życia wzięte, ale jest z życia wzięte. Pytasz się jak można mówić o dobrym kinie, które nie potrafi przykuć uwagi widza. No to mamy dobry przykład "To nie jest kraj dla starych ludzi", który pomimo swojej banalności fabularnej wciąga jak mało który film akcji. To, że akurat ciebie nie zainteresował jeszcze o niczym nie świadczy. Ważne, że zainteresował ogromną rzeszę widzów. Ważne jest również to, że zaintrygował onto i mnie. Twoje ostateczne, "prawomocne" oświadczenie, że ten film nie jest intrygujący, ma dla mnie i dla innych zaintrygowanych tym filmem wartość równą zeru. Ma ono znaczenie tylko dla ciebie, bo dla reszty dzieło Coenów jest intrygujące. Prawdopodobnie dlatego, że ta reszta nie jest tak krótkowzroczna jak ty i potrafi wyłapać z filmu to co tak na prawdę stanowi o jego subtelnej atrakcyjności artystycznej.

Cała historia w "To nie jest kraj dla starych ludzi" jest jak krwawa ballada o głupocie ludzkiej i przemocy, która nie tylko wychodzi od złych ludzi, którzy nie kierują się w swoim życiu żadnymi zasadami, ale jest także wynikiem głupoty ludzi, być może dobrych, mających pewne zasady, ale zbyt chciwych i po prostu głupich. Motyw pieniądza odgrywa w tym momencie tę samą funkcję, co w filmie "Fargo" i tylko głupiec powiedziałby, że spełnia tu rolę wyłącznie parodystyczną. To jest bardzo prosty przekaz - pieniądz rządzi światem, ale świat jest ponury i dziki nie tylko z powodu ludzi podłych, ale również z naszej winy i każdego innego człowieka, który przyzwala na taki stan rzeczy i czasami daje się ponieść żądzy posiadania łatwych pieniędzy. To nie jest kraj, czy też świat dla ludzi poczciwych, z zasadami. Byłoby miejsce na ziemi dla takich "staruszków", gdyby nie to o czym mówi szeryf. Podłość rodzi się wcześnie i jeśli wśród młodych coraz częściej brakuje szacunku dla ludzi starych i poczciwych, szacunku dla prawości, to jest to oznaką, że będzie coraz gorzej. Stąd taka pesymistyczna wymowa całego filmu. Być może tak należy interpretować sny szeryfa, o których wspominałeś. Zimno, góry i otaczająca je ciemność to świat, tlący się ogień w rogu to iskra nadziei na to, że będzie lepiej. Nagle szeryf się budzi. Szeryf zbudził się ze snu zanim dotarł do ognia. Tak jak szeryf, tak i każdy inny człowiek, który widzi iskrę nadziei, kiedyś w końcu się obudzi ze swojego "snu" o dobru, które zwycięża zło. Tu masz to twoje biadolenie o niczym, twoje "przesłanie", którego i tak byś nie wyłapał, nawet gdyby postawić przed twoimi oczyma gigantyczny transparent z jego treścią. Najlepiej na złotej tacy. Co z resztą jest trochę dziwne, bo nie trzeba tego przekazu wyławiać z jakichś niezrozumiałych odmętów fabularnych, bowiem sny szeryfa to jedno, a proste, dobitne dialogi to drugie. Co prawda nie brakuje różnych ciekawych niuansów dotyczących roli przypadku w życiu człowieka i innych, ale to już temat na inną rozmowę i tylko dowód na to, że nic z tego filmu nie wyniosłeś i niewiele z niego zrozumiałeś. Gdzieś przeczytałeś o pastiszu Coenów i powtarzasz to jak mantrę.

Nie dość, że na film tylko patrzysz, zamiast go rozumieć, to jeszcze nie wiesz co to znaczy dramat. Elementy pastiszu i czarnego humoru nie umniejszają dramatycznego morału, który tak na prawdę jest głównym nurtem tego obrazu. "To nie jest kraj dla starych ludzi" można sklasyfikować jako thriller i jako dramat sensacyjny. Przedmiotem dramatu sensacyjnego jest między innymi zbrodnia i różne wydarzenia z nią związane. Trudno nazwać "NCFOM" czarną komedią, bowiem niewiele tam jest scen mających za zadanie rozśmieszać widzów. Filmem akcji też nie jest bo za dużo tam ważnych dialogów, co jest cechą dramatu i za mało czystej i efektownej akcji. Film psychologiczny...nie, za prosty. Może Sci-Fi? Film erotyczny raczej odpada, nie sądzisz? Film karate chyba też :) Pozostaje horror...nie, może fantasy? Może Bardem to Sauron z "Władcy pierścieni" a Tommy Lee Jones to Gandalf? Jak myślisz? Oczywiście wg ciebie z całą pewnością nie jest to dramat. Z całą pewnością to ty pleciesz głupoty. Bez względu na trudność precyzyjnego sklasyfikowania filmów Coenów, elementy pastiszu i czarnego humoru, ten akurat jest PRZEDE WSZYSTKIM dramatem sensacyjnym, thrillerem również od biedy.

Jeśli bracia Coen mieli zabawę podczas czytania recenzji, to śmieją się z samych siebie, z tego powodu że zamiast typowej czarnej komedii, wyszła im nietypowa czarna komedia, która w istocie jest dramatem sensacyjnym. Śmieją się również z ciebie, bo pewnie uważasz, że jesteś jedyną osobą, która napisałaby jedyną słuszną recenzję filmu "To nie jest kraj dla starych ludzi", a to jest powód jedynie do śmiechu i ubolewania zarazem. Na szczęście to "nie jest film dla głupich ludzi" i można o nim rozprawiać na różne sposoby, nawet nie wspominając o pastiszu. Głupi człowiek czepi się jakiejś tezy typu "bracia Coen = pastisz" i już przed obejrzeniem filmu ma gotową recenzję.

Myśl przy oglądaniu, a nie patrz się jak cielę w malowane wrota, mój ty anty-hollywoodzki "wyrobiony" "znawco" kina. Wyrobiony to ty może jesteś, ale w obrażaniu innych widzów, którzy mają inne zdanie.

ocenił(a) film na 6
_Pablos_

Ale się rozpisałeś. Naprawdę cieszę się, że ktoś odpowiedział na mój temat w tak merytoryczny sposób. Niestety twoje przemyślenia nic nowego nie wnoszą do dyskusji. Powtarzasz w kółko argumenty, które można przeczytać w większości recenzji z tego filmu. Moje spostrzeżenia są może i kontrowersyjne, ale na pewno oryginalne. Ponadto to niestety ty jesteś osobą, która najmniej zrozumiała z filmu. Dokonujesz bowiem interpretacji filmu w najprostszy sposób, tak jak to robią „krytycy filmowi” recenzujący filmy w czasopismach pokroju „Tele tydziń”.
PS. Z jednym muszę się z tobą zgodzić. W założonym prze ze mnie temacie w dość lakoniczny i jak widać niewystarczający sposób wyjaśniłem, na czym polega zaklasyfikowanie „To nie jest kraj…” jako antyhoolywoodzkiego filmu, wręcz pastiszu. A zatem jeszcze raz i od początku. „To nie jest kraj…” jest ciekawym "pastiszem" samego stylu hoolywodzkiego kina, a nie konkretnej produkcji. „To nie jest kraj…” nie można, zatem postrzegać jako klasyczny pastisz w stylu np. „Nagiej broni” – filmu, który w sposób humorystyczny parodiuje sensacyjne filmy. „To nie jest kraj…” jest natomiast pastiszem hoolywodzkiej twórczości jako takiej. Musimy pamiętać, że Hoolywood kocha schematy, dlatego prawie każda kolejna produkcja jest kalką filmów z przeszłości, która do znudzenia powiela utarte schematy. Bracia Coen stają okoniem i tworzą dzieło, które jest całkowitym przeciwieństwem jakże banalnego hollywoodzkiego sposobu postrzegania świata i uwieczniania go na taśmie filmowej. Za pomysł stworzenia filmu w całkowicie antyhoolywoodzki stylu bracią Coen należy się 10/10, ale za wykonanie 6/10. Film jest najzwyczajniej w świecie nudny, w żaden sposób nie oddziałuje na widza. Zamierzony przez braci Coen brak jakiegokolwiek przekazu czy przesalania ich dzieła tylko pogłębia uczucie znużenia widza, próbującego twardo dotrwać do końca filmu. Żadne ochy i achy takich „krytyków filmowych” jak ty tego faktu nie zmienią! Po obejrzeniu tego filmu rozsądny człowiek doceni pomysł braci C., ale nie będzie miał już więcej ochoty po raz kolejny wrócić do tego „arcydzieła”.
PS. 2 Jeśli uważasz "Barton Fink" jest filmem na poważnie, a "To nie jest kraj..." "PRZEDE WSZYSTKIM dramatem sensacyjnym" to naprawdę brakuje tobie wyrobionego poczucia humoru i calkowicie nie rozumiesz stylu twórczości braci Coen. Bracia tworzą dwie kategorie filmów: groteski dla wyrobionego widza oraz klasyczne komedii dla szerszego grona odbiorców. Jeśli nie potrafisz tego dostrzec to trudno. IQ i tak tobie nie powiększę.

Chociaż jesteś ignorantem, uważającego się za największego krytyka filmowego w dziejach filmweb, całkiem przyjemni się z tobą dyskutuje. Nareszcie jest jakaś merytoryczna dyskusja, za co ci serdecznie dziękuje:)!!!

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
delvares

Niestety istnieje cienka granica między oryginalnością, a nadinterpretacją, który Ty niestety już dawno przekroczyłeś. Żeby było oryginalnie musi być też z sensem, którego brakuje w Twoim "pastiszu". Twoja interpretacja to furtka do nieskrępowanej, radosnej twórczości, polegającej na wymyślaniu przeróżnych ukrytych znaczeń, metafor, nieistniejącego pastiszu stylu Hollywoodzkiego. Podążając podobnym tokiem rozumowania każdy poważny dramat sensacyjny, czy też każdy nudny film akcji można wrzucić do wora "pastiszów" stylu hollywoodzkiego. Widać, sam nie do końca rozumiesz na czym polega pastisz w "To nie jest kraj dla starych ludzi". Gdyby to był pastisz i nie był nudny, to nie byłby pastiszem, tylko kolejnym sztampowym sensacyjniakiem. Idę o zakład, że w takiej formie nawet przez gardło nie przeszłoby ci, że to pastisz. Zatem aby "To nie jest kraj dla starych ludzi" rzeczywiście uznać za pastisz, trzeba by wspomnieć o jego rzekomej "nudzie" i słabym wykonaniu (sic!). Być może na tym polega pastisz stylu hollywoodzkiego. Kręci się film z przypiętą etykietką dramatu, ze sztampową fabułą, wykonuje się go bardzo kiepsko i w taki sposób żeby był nudny. Wtedy rzeczywiście twórcy dają nam do zrozumienia: "Patrzcie. To kolejna sztampowa historia z facetem, który ma pieniądze mafii. Patrzcie, kolejny takli film i jaki nudny! Dlaczego taki nudny? Bo to pastisz! Unaocznia nam jakie co raz to nowsze filmy sensacyjna a la Hollywood są do bani i jakie są nudne!"

Daj spokój tym bzdurom. Twoje poczucie humoru jest tak wysublimowane, że wykracza poza horyzonty zapatrywań samych twórców, czyli braci Coen. Swoisty dystans, jaki zachowali bracia Coen w stosunku do swojej opowieści, stosując między innymi czarny humor, pomyliłeś z pastiszem stylu Hollywoodzkiego. Jak mi przykro. Zdarza się. W dodatku nie przytoczyłeś ani jednej wypowiedzi braci Coen, w której przyznają się, że ten film to przede wszystkim pastisz stylu hollywoodzkiego. Nie pokusiłeś się nawet o to aby ze zrozumieniem przeczytać moją poprzednią wypowiedź. Nie odniosłeś się do niej, nie skomentowałeś. Przez to, że Ciebie film znudził nie dostrzegasz głębszych treści w "To nie jest kraj dla starych ludzi", które są jak byk, czarno na białym przedstawione w formie moralitetu. W sumie mało mnie to obchodzi, ale mógłbyś chociaż w jednym zdaniu odnieść się do mojej, na szybko napisanej interpretacji na temat moralnej pustyni, jaką przedstawili nam bracia Coen. Jest zbyt poważnie, zbyt mrocznie aby był to przede wszystkim pastisz. Elementy groteski, czarny humor nie czynią z dramatu sensacyjnego "zabawy w kino" i pastiszu w czystej postaci.

Jeśli twierdzisz, że w filmie brak JAKIEGOKOLWIEK przekazu, to polecam okulistę i laryngologa. Początek filmu - przypowieść o 14 letniej zgwałconej i zabitej dziewczynce. Rozmowa Jonesa ze swoim wujem i przypowieść o morderstwie na ganku w domu. Rozmowa Jonesa z tym grubasem - policjantem o deprecjacji wszelkich wartości wśród młodych. Rozmowa Jonesa z żoną posiadacza walizki. Opowieść Jonesa o swoich snach, których znaczenie przedstawiłem w poprzednim poście i które kompletnie zignorowałeś, klepiąc wciąż to samo o pastiszu, którego nie potrafisz nawet wyjaśnić. Na każdym kroku, w co drugiej scenie, Coenowie przypominają nam, czym staje się człowiek w pogoni za głupotą. Samo stwierdzenie, że bracia Coen stają okoniem i parodiują twórczość Hollywoodu jako taką, nie wystarczy. Podałbyś przynajmniej jakieś argumenty myślowe, to nie - kolejna chamska inwektywa o moim IQ, zero współpracy jeśli chodzi o odniesienia do mojego poprzedniego postu, zero zrozumienia. Najkrótsza moja diagnoza. Dokonałeś nadinterpretacji na przekór wszelkim recenzjom różnych tygodników, których powtarzalność wcale nie wzięła się znikąd, tylko odzwierciedla to co można zobaczyć podczas seansu "To nie jest kraj dla starych ludzi". Chciałeś być oryginalny, ale brakuje ci podstawowych argumentów, aby udowodnić, że to nie jest dramat, co swoją drogą jest wręcz absurdalną tezą.

Chciałeś być oryginalny, ale ci nie wyszło. Film cię znudził, a na usprawiedliwienie Coenów uznałeś to za prztyczek w nos wszystkim widzom, a sam film za pastisz w czystej postaci. Pewnie tym sposobem przekonujesz sam siebie, że warto postawić tak wysoką ocenę jak 6/10 - w końcu to bracia Coen, coś musi być na rzeczy. Niestety nie przejdzie ci przez myśl, że to tylko dramat sensacyjny z charakterystycznymi dla braciszków elementami groteski i czarnego humoru.

delvares

Sorrki że nie odpisałem na wcześniejszy post ale po prostu piszesz takie DYRDYMAŁY, że szkoda mojego cennego czasu na odpowiadanie tobie, a pisze teraz bo ma chwile wolnego czasu po za tym widzę że nadal upierasz się przy swoim :), co mnie bardzo śmieszy bo twoja ocena i te "wnioski" są po prostu z kosmosu :).

Piszesz np tak: "Moje spostrzeżenia są może i kontrowersyjne, ale na pewno oryginalne" - aha czyli zależy tobie na oryginalności a nie na prawdzie. Więc chciałem ciebie zapewnić na 100% że twoje spostrzeżenia ani TROSZECZKĘ nie są kontrowersyjne i oryginalne, wogóle nie wzbudziłeś we mnie ani odrobiny zaskoczenia. Pisząc wydumane głupoty i próbując je udowodnić, celu kontrowersyjności nie osiągniesz do tego trzeba rzeczywistych spostrzeżeń na podstawie rzeczywistych faktów, które mogą być odkrywcze i wówczas zaskakujące.

Czytając dalszą twoją wypowiedz to fakt mało nie spadłem z krzesła jak juz ktoś tu napisał.
Co ty tak się uczepiłeś tego pastiszu czy ty masz coś z głową kolego, gdzie ty to widzisz ??!!.

Twoją definicję kina amerykańskiego powinno się wpisać do encyklopedii:

"Musimy pamiętać, że Hoolywood kocha schematy, dlatego prawie każda kolejna produkcja jest kalką filmów z przeszłości, która do znudzenia powiela utarte schematy"

- bo jest ona tak niesamowicie "trafna" i "oryginalna", opisuje "dokładnie" i "precyzyjnie" całą twórczość kina amerykańskiego jesteś na prawdę spostrzegawczy gratuluje :)))

Skoro masz tak "mocno"(czytaj wąsko) ugruntowane zdanie na temat kina, to nie dziwie się tobie że widzisz rzeczy, których nie ma a twoje spostrzeżenia sprawiają że ludzie spadają z krzeseł.
Masz bardzo blade pojęcie o filmie a twoje szablonowe teorie nie pozwalają tobie na szersze spojrzenie i normalne obejrzenie filmu.
Jeżeli podszedłeś do tego filmu z takim podejściem co masz to nie dziwie się tobie, że obejrzeliśmy dwa różne filmy ...i znalazła się moja odpowiedz na wcześniej zadane pytanie jak to jest możliwe :). Proponuje nie pisać juz tutaj, bo tylko niepotrzebnie mącisz swoimi dziwnymi spostrzeżeniami i teoriami.
Proponuję obejrzenie NCFOM jeszcze raz bez zbędnego bagażu "wiedzy" o którym nam tutaj pisałeś...

pzdr.

onto

Jeszcze chciałem dodać że twoje generalizowanie jest co najminej głupie:

"...całkowicie nie rozumiesz stylu twórczości braci Coen. Bracia tworzą dwie kategorie filmów: groteski dla wyrobionego widza oraz klasyczne komedii dla szerszego grona odbiorców..." -czyli ci faceci robią tylko dwa rodzaje filmów :)...

ocenił(a) film na 6
onto

Ooooo a znasz jeszcze inne rodzaje filmów braci C.?????????????

delvares

Przyznaję, że nie rozumiem taj całej Waszej dyskusji. Przecież film "To nie jest kraj dla starych ludzi" jest adaptacją powieści Cormaca McCarthy'ego z 2005 roku. A kto zna jego twórczość, zwłaszcza tzw. „trylogię graniczną”, rozumie też, skąd taka a nie inna specyfika filmu. To wystarczy, by podważyć zarzuty delvaresa. Bo czy jeden z najwybitniejszych współczesnych amerykańskich pisarzy też miał takie intencje, jak bracia Cohen? Też zamierzał napisać "antyhoolywoodzką" książkę, którą potem pokaże na przydrożnym targu w Cannes?

ocenił(a) film na 8
onto

specjalnie zalozylem konto zeby napisac tego posta... zgadzam sie z twoja opinia na temat tego filmu i ogolnie z tym co napisales, bardzo logiczne myslenie odzwierciedlajace rzeczywistosc, a to co mnie zbulwersowalo to to, ze musisz sie meczyc z takimi ludzmi jak delvares.. bo rzeczywiscie szkoda twojego czasu. mam nadzieje ze jak bede mial jakies watpliwosci nt jakiegos filmu albo mnie jakis specjalnie zaciewaki, natkne sie jeszcze na twoj komentarz. gl ;)

delvares

Niestety masz racje delvares. Film chociaż jest dość oryginalny, nie jest absolutnie niczym nadzwyczajnym. Dobrze zauważyłeś, że Hoolywood co roku potrzebuje jakieś "wybitne dzieło", którym mogłoby olśnić europejską publikę i krytyków. Niestety jest to kolejny film do którego należy przyłożyć łątkę „przerost formy nad treścią”.

Hej delvars! Znowu zaczynasz obrażać ludzi. Jesteś inteligentną osobą, ale niestety chamem.

delvares

Tak delvares ten film arcydzielem na pewno nie jest.
dead men is shooting dobrze to ująłeś mówiąc o przeroście formy nad treścią.
Chociaż się z wami chłopaki zgadzam, muszę jednak przyznać, że ogólnie rzecz biorąc ten film mi się podobał. Ten film ma coś w sobie, dlatego warto go obejrzeć aby wyrobić sobie o nim zdanie.

ocenił(a) film na 8
silverlongsword

Arcydzieło - nie
Rewelacyjny, wybitny, fantastyczny, niebanalny film - TAK!
8/10 i serduszko (tzn. dodany do ulubionych :P ). Mocne, swietne kino.

JaszczurXP

Arcydzieło? Zdecydowanie nie... Ten film, jak dla mnie, jest strasznie przereklamowany. I mimo iż chcieli zrobić film antyhollywoodzki, co wg. mnie nie koniecznie im wyszło, to i tak zepsuli go nudną fabułą. Praktycznie nic się nie działo, jedna scena ciągnęła się do drugiej która ciągnęła się do trzeciej itd. Zero akcji. Jedyny plus to dobre aktorstwo, choć postać mordercy była wręcz tragiczna (nie mówię o grze aktorskiej, ale o samej postaci) nudna i mdła.
Jak dla mnie nie warto marnować czasu na taki film. Ogłaszano, że taki świetny i Oskary a dla mnie to porażka, kolejna już braci Coen.

delvares

STary USA to inna kultura niż europejska gustują w innym rodzaju sztuki.. tak jak Japończyków kręci przesyt w scenach akcji tak amerykanów kręcą oldschoolowe akcje. Gdzie pokazany jest duch starego kolesia dla ,którego zasady są święte. CHCESZ se szukać filmów z nagrodami kultury europejskiej to przyjedź do CANnes. A co do twojej opinii to jest tylko opinnia kwestia gustu a o gustach się nie dyskutuje. W ogóle nie wymieniłeś żadnych dziur w filmie nic po co zdanie napisałeś antyhoolywoodzki i zabardzo nic więcej nie wykazałeś niż po prostu jednego. Po prostu tobie się nie podobał i tyle.

ocenił(a) film na 6
delvares

"opowiada antyhoolywoodzką historię – bez strzelania, wybuchów bez happy endu"

Tytuły Ci się pomyliły, albo widziałem inną wersję filmu pełną strzelaniny, krwi i nawet z paroma wybuchami.

"Hollywood nie lubi, gdy ktoś śmieje się z wspaniałej Ameryki, ale potrafi zrobić dobra minę do złej gry, dlatego też lansuje film, aby nie wyjść przed Europą na zadufanych w sobie bubków(...)"

Wspaniała teoria spiskowa, powiedz jeszcze coś o Żydach... Źródła to pewnie twoja własna główka?

"występuje w nim antyhoolywoodzki glina - stróż prawa, któremu totalnie nic się nie chce. "

A jak miało mu się chcieć skoro kilkakrotnie było powiedziane, że DEA i Rangersi wzięli się za tę sprawę? Poza tym akcja tylko na początku działa się na terenie pod jurysdykcją szeryfa.

"ma antyhoolywoodzkiego głównego bohater - nieudacznika, który myśli, że jest w stanie przechytrzyć mafię. "

No, to już jest bardzo antyhollywoodzkie. (sic!)

"zawiera antyhoolywoodzki przesłanie – film po prostu nie ma żadnego i żadnego moralnego czy pseudo filozoficznego przesłania"

W sumie masz rację, bo nihilizm, ani pseudofilozoficznym, ani tym bardziej moralnym :) nurtem nie jest.

Zanim zaczniesz się oburzać i popisywać się twoja wątpliwa widzą z zakresy kinematografii, proponuje żebyś najpierw obejrzał poprzednie dzieła braci Coen.

Co za bzdura, podawanie za przyczynę czegoś, co przyczyną nie jest. Żeby zrozumieć sposób pieczenia tortu trzeba najpierw upiec szarlotkę, albo vice versa?

"Nie zrozumiałeś? Nic nie szkodzi. Jesteś w większości, a większość ma zawsze rację. Moje zdanie zostanie zatem wyśmiane, a następnie zapomniane. Nic nie szkodzi. Takie jest życie."
Pozdrawiam mój ty mały, jeszcze nie wyrobiony znawco kina

Ty za to jesteś wyrobiony jak czołgi radzieckie. Bycie w mniejszości nie jest żadnym argumentem na posiadanie racji, najczęściej jest na odwrót.
W ogóle to to miały być argumenty na tę niską ocenę? Bo merytoryka vide "słaby i nudny" powala. Właściwie jedyne co powtarzasz to słowo pastisz pastisz.
Pominę już ignorancję od której twoje posty wręcz kipią i brak kultury względem innych osób, bo to typowe dla I-am-13-yo-and-I-am-the-only-smart-one-here-noobz. Wąski horyzont nie sprzyja myśleniu.

ocenił(a) film na 10
delvares

Film ma przesłanie, a to co wypisujesz to w większości bzdury!!! Jakbyś
obejrzał scenę rozmowy dwóch szeryfów i miał choć odrobinę mądrości
zrozumiałbyś przesłanie. Film POLECAM zdecydowane 10/10

ocenił(a) film na 4
jonek94

Uwielbiam teksty typu "nie zrozumiales przesłania" :D Jak Ty zrozumiałeś to mu wytłumacz, chyba ze wstydzisz sie przyznać ze przesłania typu: za zło sie płaci i takie tam inne bzdety sa tekstami ktore zna kazdy przedszkolak i nie potrzeba WIELKIEGO DZIEŁA WIELKIEGO TWORCY aby cos takiego wymysleć wystarczy UWE BOLL :D

ocenił(a) film na 10
pstarzyn

...naprawdę, ciężko jest polemizować ze skrajnościami,...eh...ile ludzi
tyle opinii,jednak ton niektórych (wściekłość argumentacjii....jest
nudnaaa.... proponuję, zamknąć forum filmweb'u-zamiast tego organizować
spotkania w większych miastach wszystkich użytkowników filmweb'u.
Wielkie potyczki "znawców filmu" najpierw na argumenty a potem jak
ich(argumentów oczywiście)zabraknie,przerzucić się na noże i maczety.
w końcu forum na temat filmów nabrało by nowej lepszej jakości.barwnej:)
ahh rozmarzyłem się.

a tak na marginesie...hmm o czym to ja miałem.....MAM!
film mi bardzo podobał i ze swojej strony gorąco polecam.bo warto, oczywiście jeżeli ktoś lubi klimatyczne kino.pozdrawiam zaciekłych:)

delvares

"występuje w nim antyhoolywoodzki glina - stróż prawa, któremu totalnie nic się nie chce."

"zawiera antyhoolywoodzki przesłanie – film po prostu nie ma żadnego i żadnego moralnego czy pseudo filozoficznego przesłania"

Chyba nie oglądałeś tego filmu za uważnie :) kluczową osobą dla obrazu jak i książki jest Szeryf Bell , a nie "nieudacznik" Moss którego historia ma tak naprawdę tylko pokazać jak bardzo " nie jest to kraj dla starych ludzi", nie będę tego rozwijał bo film wcale taki głęboki nie jest by (skupiając się oczywiście na odpowiednim wątku) nie zrozumieć o co w nim chodzi :). Film może się nie podobać ale w przeciwieństwie do "naiwniaków i domorosłych znawców kina" powinieneś sens pojąć bez problemu ;) Z poziomu twojego posta wnioskuje że na pewno skończyłeś filmoznawstwo... Tak czy inaczej osobiście polecam, film ma pewien osobliwy klimat który może zachwycić, lecz radze wcześniej przeczytać książkę ;)

użytkownik usunięty
delvares

chłopacy piszą rozprawki :)Ale przynajmniej film jest tego wart. W porównaniu z tegorocznym zdobywcą oskara jest jak diament pośród błota, tandety i rozpaczy kino maniaków. Mam nadzieję, że powrócą emocje i ciekawość podczas seansu jak w przypadku Władcy Pierścieni, Źródło czy właśnie To nie jest kraj dla starych ludzi.

ocenił(a) film na 7
delvares

(( Film jest co najwyżej dobry, zasługujący max. na 6/10 za sam pomysł. Ale nazwać ten film wybitnym to już naprawdę gruba przesada!!!))

Dokładnie, też nie rozumiem zachwytów nad tym filmem,...po mojemu zasługujący max. na 7/10

Film jak wielu...nic specjalnego.

A na zakończenie chciałem napisać...że dużo to co napisałeś to ja również w swoim temacie napisałem(Nie zrzynałem,tylko sam wymyśliłem)

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
delvares

taaaaak "delvares" a flegma na ścianie to twoje drugie śniadanie tyle zrozumiałem z twojej "genezy" tego filmu.
Jesteś tępy i tyle nie twoja wina.

ocenił(a) film na 10
delvares

"Doskonale rozumiem, że ten film miał być z założenia antyhoolywoodzki. Film jest bowiem pastiszem klasycznych amerykańskich produkcji w stylu "Zabójczej broni" czy "Szklanej Pułapki", w których to wspaniali, nieustraszeni bohaterowi ganiają złoczyńców."


Ahahahaahahahahahah!! :D:D:D Zamiatasz źą

ocenił(a) film na 10
delvares

Hmmmm po pierwsze co najważniejsze jeśli nie podoba ci się machina hollywoodu to zakładam, że nie oglądasz amerykańskich filmów (na pewno oglądasz) po drugie nie miało być o tym co robi hollywood tylko o filmie (teorie spiskowe nie robią na mnie wrażenia bo nawet jeśli jakieś zagmatwane ukryte działanie jakiejś firmy państwa korporacji istnieje to ciekawe jak dojdziesz do tego że tak jest naprawdę) po trzecie primo ultimo lubię dobre kino a ten oto film bardzo mi się podobał a zanim go obejrzałem nie miałem w ogóle pojęcia że istnieje mogę dodać jedynie że nie śledzę na bieżąco nowości hitów i megahitów nakręconych komercyjną nagonką po prostu oglądam to co mi wpadnie w ręce polecą znajomi lub oceni "kinomaniak" to tyle dziękuję dobranoc :) mogę się jedynie zgodzić że na oskara za najlepszy film roku nie zasłużył ale z niczym więcej

delvares

Mam wrażenie, że autor postu nie oglądał filmu, ale zatrzymał się na recenzjach z internetu :)

Pastiż? Gdzie? Proszę mi palcem pokazać :) Autorowi postu jest to chyba pojęcie obce. Posługiwanie się pojęciami których nie rozumiemy nie jest polecane, można się narazić na kompromitację.

Bohater nieudacznik? Glina któremu się nie chce?... bez strzelania i wybuchów (sic!)?

Się przysnęło w połowie filmu, czy jak?

Nie skomentuje, ale zabawnie się to czyta :)

ocenił(a) film na 8
dzidekwie

dzidekwie to jest komentarz:)

delvares

dokladnie
a najbardziej zachwycaja sie tym filmem ludzie ktorzy w ogole go nie rozumieja
podoba sie im dlatego ze jest inny
jest przeciwienstwem filmow hollywoodu
ale arcydzielo z niego zadne
7/10

delvares

No cóż, zacząłem trochę czytać to co pisali koledzy wyżej, ale za dużo tego. Trzeba przyznać, że film jest oryginalny, ale również dla mnie żadne z niego arcydzieło. Szczególnie zawiodłem się końcówką, a mianowicie śmiercia Moss-a. Rozumiem upodobanie braci Coen do omijania pewnych scen, ale akurat tąjedną mogliby pokazać, bo ja osobiscie odebralem to jako: "brak nam funduszy, trzeba skrocic film". Moze za duzo naogladalem sie typowych filmow amerykanskich gdzie wszystko masz podane na tacy, ale jednak to wyszlo na minus. Druga rzecz, ktora razila mnie swoja nielogcznoscia to spryt i inteligencja zabójcow. Glownie chodzi mi o Wells-a, ale i inni sa w stanie znalezc Mossa gdziekolwiek sie pojawi. Nadajniki, ktore potrafia zlapac sygnal tylko z pewnego, malego obszaru doprowadzily az 2 grupy zabojcow do przydroznego motelu-naciagane. Wells potrafil w 3h znalezc Mossa, zdawal sobie w 100% sprawe że jego rywal też jest w pobliżu, walizke znalazl spacerujac sobie po granicy.... Do tego dochodzi liczenie pieter, co jest rowniez nawiazaniem do jego niebywalej inteligencji. Ale coz sie z nim dzieje? Daje sie podejsc jak dziecko, w ogole nie probujac sie bronic (to mozna by podciagnac pod dume i zasady, ale i tak jest naciagane). Moral, w przeciwienstwie do tego co pisza niektorzy, jest- tyle ze trzeba chwile pomyslec nad tym. Film bym ocenil na 6/10.

kylo1303

Powiem krótko. Film jest nudny. Ma chwytliwy tytuł i dobrych aktorów ale co z tego, jeśli akcja ciągnie się tak, że musiałem się zmuszać by go skończyć? 6/10 To maks w tym przypadku, a te 8 (bodajże) oskarów to zwykłe nieporozumienie.