lepiej stwierdzic ze koncowka jest slaba niz sobie wmawiac ze widzialo sie wspolczesne arcydzielo i ze sterty wymeiszanych watkow wylowic sobie jakies glebokie przeslanie filmu jak to czesto bywa w przypadku psychofanow filmografii braci coen :-)
Gdzie w tym filmie masz masę wątków? To jeden z oryginalniejszych thrillerów tak ogólnie. W sumie film można by uznać za współczesne arcydzieło na upartego.
nie mam ochoty wymieniac tych wszystkich zawilosci, ten post jest bardziej taka odpowiedzi na powszechny zachwyt i szukaniem arcydziela w miejscu gdzie go nie ma i na to ze osoby ktore stwierdzily ze koncowka byla denna zostaly zjedzone przez pseudoznawcow,
Tutaj arcydzieło jest szukane tam gdzie akurat jest. Końcówka łamie parę zasad sztampowego amerykańskiego kina przez co należy się uznanie. Jeden z niewielu naprawdę zasłużonych oscarów chociaż "Aż poleje się krew" to też genialny film. Te osoby które mówiły o dennej końcówce obsługują ogólnikami w odróżnieniu od obrońców filmu. Woleliby pewnie kolejny sztampowy, ckliwy amerykański happy end :).
z checia o tym porozwmawiam. po co koszmary, ktore snia sie szeryfowi? po co wypadek tego antona? to tak an szybko bo juz nie pamietam calosci filmu. gdzie tu jest arcydzielo?
Niestety nie bawię się w wychwytywanie symboliki i raczej nie należę do pseudointelektualistów więc nie będę dopisywał bzdurnej ideologii :). Arcydzieło jest w nowatorstwie fabularnym. Pokaż mi drugi film w którym Spoiler!!!!!!!!!!!!! główny bohater ginie bez głupiej patetycznej, ckliwej sceny, a główny zły ucieka z forsą i go nie łapią. Sam przekaz fabuły raczej można już wynieść z samego tytułu więc raczej go znasz. W swoim gatunku (thriller) na pewno arcydzieło i najlepszy film dekady.
nikt sobie tego nie wmawia że to jest Arcydzieło z zawartą głęboką treścią. Tak po prostu jest.
Film na pewno mocny i łamiący w dobry sposób Hollywoodzkie podejście do kina(zrobił na mnie pozytywne wrażenie,czułem że ma on z plastikowym L.A mało wspólnego)..Zakończenie jeszcze trafniej mnie zaskoczyło i potwierdziło że obraz jest wyjątkowy mimo średnio skomplikowanej historii w nim opowiedzianej.
doszukiwać się arcydzieła w filmie o innowacyjnej fabule, który miał nieść filozoficzne moralne przesłanie to trochę nieadekwatne... film po prostu do połowy dobrze zrobiony, potem się sypie, a bracia coen bazują na takich psychofanach...
na to że ''To nie jest kraj dla starych ludzi'' jest arcydziełem składa się wiele czynników, przede wszystkim fabuła pozbawiona schematów, wybitne aktorstwo, reżyseria, strona techniczna, niepowtarzalny i głęboka treść w nim zawarta .
Po dzisiejszej emisji w TV mogę napisać, że końcówka zdecydowanie nie była słaba, a co najmniej zaskakująca.
Wyobraźcie sobie takie coś - doktor Richard Kimble (Harrison Ford), skazany za morderstwo zwiał policyjnej eskorcie. Na miejsce przybywa Samuel Gerard (Tommy Lee Jones oczywiście) ze swoją ekipą. Policjant siada przy stoliku zamawia kawę, patrzy przez okno, wzdycha. Za jego czasów do takich rzeczy nie dochodziło. Ba, policjanci wcale broni nie musieli nosić. Jak Kimble mógł zrobić coś takiego? Gerard próbuje zrozumieć. Za stary jestem na to, myśli sobie - chyba czas przejść na emeryturę.
Dziwne, no nie? "To nie jest kraj..." nie jest kolejną częścią "Ściganego". To zupełnie inne filmy.
klimat filmu, realizm, postać zabójcy - naprawdę na medal, ale końcówka się sypie i nie ma co dorabiać gęby do tego. ale takich upartych speców od wszystkiego i niczego to jest oczywiście pełno. i każdy myśli, że jego wersja jest jedyna słuszna, bo taka "głęboka", a jak przychodzi co do czego na konkretne pytanie odpowie ci, że jesteś debilem - sami siebie nazywają.
Nic nie sypie się. Ja po pierwszym seansie pomyślałem - no co to ku*** miało być? Później zrozumiałem, że to nie jest kino akcji. Ludzie oczekują, że dzielny szeryf Tommy Lee Jones nie popuści, jak w "Ściganym". Że dopadnie w końcu psychola i zastrzeli po brawurowym pościgu. Sam chciałbym, aby skórę ratował mi Samuel Gerard, ale to szeryf Bell jest "prawdziwszy".