Najnowszy obraz braci Coen, obsypany szeregiem prestiżowych nagród (między innymi czterema Oscarami i dwoma Złotymi Globami) to znakomity mroczny thriller, przedstawiający, opisujący... No właśnie, o czym tak właściwie jest ten film? Na to pytanie spróbuję odpowiedzieć w dalszej części mojej recenzji.
Film przedstawia historię weterana Llewelyna Mossa (Josh Brolin), polującego na antylopy. Pewnego dnia, polując niedaleko meksykańskiej granicy napotyka się na grupę rozbitych samochodów, a wśród nich martwe ciała, bagażnik pełen heroiny oraz dwa miliony dolarów. Nie zastanawiając się zbytnio Moss przywłaszcza znalezisko. To właśnie staje się początkiem jego problemów. Tropem Llewelyna podąża zawodowy zabójca Anton Chigurh (Javier Bardem) oraz meksykańska mafia. Do "gry" również włącza się doświadczony szeryf Bell (Tommy Lee Jones), który myśli nad przejściem na emerytur
W filmie poruszane są aktualne, uniwersalne problemy, z którymi my ludzie musimy borykać się od wieków. Bracia stworzyli niepowtarzalny klimat beznadziei i bezsilności, małymi kroczkami zbliżającej się apokalipsy- upadek odwiecznej hierarchii, zatarcie granicy między dobrem a złem, dominacje pieniądza. Na uznanie zasługuję genialne aktorstwo, między innymi panów Javiera Bardema (nagrodzonego zresztą Oscarem) oraz Tommy Lee Jonesa. Trudno w filmie znaleźć jakieś błędy czy niedociągnięcia. To obraz, który przemówi do każdego z nas. Ważną rolę w filmie gra symbolika. Chigurh jest uosobieniem zła, zabija wszystkich którzy staną na jego drodze, również przypadkowych ludzi, szeryf Bell jest zaś symbolem "starego świata", który odchodzi w zapomnienie. Film opowiada o zderzeniu się marzeń z rzeczywistością, słabości człowieka i jego aspiracji. Zło istniało, istnieje i będzie istniało...
Uważam, że Oscar przyznany "No Country for Old Men" za najlepszy film roku był w stu procentach słuszny. Czekam na więcej tak fantastycznych i ujmujących filmów jak ten. A już myślałem, że dzisiejsza kinematografia przechodzi poważny kryzys i powstają obrazy, które zupełnie nic nowego nie wnoszą. Po tym filmie zrozumiałem, że się myliłem. I to bardzo. Gorąco polecam.
10/10
Film jest genialny bez dwóch zdań. Jednak nie przemówił on do wszystkich oglądających tak jak twierdził Redox.
Pozatym świetna recenzja !!!
Pozdro :-)
Zgrabna recenzja. Dzięki.
Film jest arcydziełem.
Nie do końca jestem jednak przekonana, co do tego,że Chigurh uosabia zło samo w sobie. Wg. mnie jest on przede wszystkim symbolem fatum, czegoś nieuniknionego, losu, z którym nie da się targować; w jego obliczu pozostaje tylko bierność, zaś rzekomy świadomy wybór sprowadza się w istocie do bezwolnego i niczym nieuzasadnionego zgadywania pomiędzy orłem a reszką.
Ale oczywiście zło także odgrywa tu niebagatelna rolę. Odwieczny konflikt pomiędzy dobrem a złem stanowi swego rodzaju scenerię dla całości.
Plus ukazanie pełnej antynomii pomiędzy starym porządkiem, a brutalnością nowego świata dokonującego niemalże nietzscheańskiego przewartościowania dotychczasowych wartości i związanych z tym perturbacji. Bardzo ciekawy wątek.