prosze, nie wysmiewajcie mnie, ale mam problem z interperatcją tego filmu.
film mi sie podobał, nawet bardzo, tylko własciwie nie wiem czemu. po prostu. bo lubie filmy które dzieją sie powoli. jest czas na rozmyślania. sa takie nastrojowe. ten wlasnie taki jest. tylko ze tutaj nie moglam rozmyślać, bo nie mialam nad czym. po prostu go obejrzalam. po prostu mi sie spodobał. ale nic z niego z zroumialam, nie wyciągnełam nic głebszego. wiec, mam prośbe. może troche głupią, ale czy ktoś mógł by mi pomoc zinterpretowac ten film... wytłumaczć tytuł...
prosze nie śmiejcie się. (dodam jeszce że mam tylko 14 lat, wiec raczej dlatego nie znalazłam nic głebszego w tym filmie, mimio tego że wiem ze w nim coś takiego jest i ja bardzo chciała bym to wiedzieć)
A co tu jest do rozumienia i interpretowania ? Niewłaściwy człowiek znalazł
się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze, przywłaszczając sobie
niewłaściwą walizkę. Dalej już wiadomo co się będzie dziać... Sztampa. Ale
to nie ważne. Ważny jest sposób w jaki to wszystko jest ukazane. A ukazane
jest to BEZBŁĘDNIE. Każda scena, każdy dialog miedzy bohaterami filmu ma tu
swoje właściwe miejsce, sens i uzasadnienie, niczego nie ma tu za dużo. Ten
film trzeba po prostu chłonąć nie interpretować. Skończyłem :)
Skończyłeś i zapewne też masz 14 lat? ;)
TO nie jest kraj dla starych ludzi - moim zdaniem oznacza to, że świat zatracił się, nie jest już ważny honor , nie ma autorytetów. Tommy Lee Jones opowiada że kiedyś szeryfowie chodzili bez broni, mogło się tak dziać , ponieważ do rozprawienia się z większością spraw wystarczała im siła samego urzędu. Dziś nie liczy się nic, nikt nie ma już respektu dla nikogo, liczą się tylko pieniądze i to kto jest silniejszy.
Sposób w jaki skończył Wells (Woody Harrelson) ma pokazać, że postępując zgodnie z zasadami, przegrasz z tymi, dla których nie liczy się nic. Zaś postać Chigurha (Javier Bardem) to zobrazowanie zasad współczesnych ludzi - każdy ma swoje, pokrętne, mętne, dostosowane pod siebie, obiektywnie złe.
Oczywiście film dotyczy tylko wycinka rzeczywistości. Na tym świecie istnieją jeszcze dobrzy ludzie, a jest ich całkiem sporo :)
Złośliwości mógłbyś sobie darować... choć generalnie zgadzam się z tym co
napisałeś.
A teraz przedstaw swoją interpretację snu Bell'a opowiedzianego pod sam
koniec filmu :)
Moja interpretacja.
To nie jest film o tym jak kiedyś było fajne, bo szeryf chodził bez broni i był honor i zasady.
Przypominam gadkę pomiędzy Elissem (Barry Corbin) a Bellem, w której ten, Ellis, opowiada mu historie swojego wuja czy kogoś tam z rodziny - film widziałem jakiś czas temu i nie pamiętam dokładnie - zastrzelonego przez bandytów na progu swojego domu.
I co wtedy było fajnie i wszyscy przestrzegali prawa i zasad - o tak jasne :D Tylko po co szeryf?
Więc nie jest to film o tym jak to kiedyś było fajnie.
To raczej film o tym że czas płynie, życie się zmienia i ludzie którzy swoje przeżyli ciężko mają się przystosować do nowych czasów.
Tu nowe symbolizuje kasa z prochów i bynajmniej nie Chigur.
Chigur i Wells, Bell i Moss, Meksykanie wszystkich celem są pieniądze z prochów - Nowy Święty Graal!
I wbrew pozorom Chigur ma również swoje zasady którymi się kieruje i których nie łamie - przypominam końcowe odwiedziny u żony Mossa - w końcu obiecał mi że ją odwiedzi.
I on również cierpi za to że tych zasad przestrzega, i znajduje się w sytuacji gdy ego egzystencja zależna jest od dwóch dzieciaków i koszuli za 20 baksów.
Proszę o przemyślenia.
łatwiej chyba zrozumieć fabułę filmu niż twoja interpretację, w sumie to nie rozumiem twojej interpretacji bo nie pamiętam dobrze fabuły;
zapamiętałem postać psychopaty, który przemierza po miasteczko z tą dziwną "butlą" która zabija ludzi (przypomnijcie mi co to dokładnie było) - dobry sposób, żeby nie rzucać się w oczy. Reszta mi się nie podobała. Jeśli "głębia" tego filmu za, którą dostał ten film Oscara według Ciebie to "To raczej film o tym że czas płynie, życie się zmienia i ludzie którzy swoje przeżyli ciężko mają się przystosować do nowych czasów." to ja dziękuje za taki gniot ;)