Film zrobił na mnie wrażenie, bez dwóch zdań. Trzymał w napięciu, że momentami czułem się jak szczeniak za młodych lat oglądający dreszczowce.
Jednak zakończenie trochę mnie rozbiło. Co stało się w nocy w motelu na miejscu zbrodni? Kto odnalazł pieniądze? Wszystko wskazuje na to, że płatny morderca. Jednak czemu tak doświadczony szeryf nie "rozwiązał" sprawy w tym miejscu? Wszystko wskazuje na to, że obaj z tego wyszli cało: jeden później odwiedza żonę myśliwego, drugi ląduje na emeryturze (wspomina o tym żona w ostatniej scenie).
Gdybym znalazł logiczne wytłumaczenie, uznałbym film za bardzo dobry.