rozwaliła mnie dość wybitnie jedna scena, a mianowicie combo, kiedy wypowiada się jak typowy nazista o swoim kraju, o "jebanych pakistańcach" zalewających wyspę, czy to już nie hipokryzja, gdy koleś, który dopiero co wyszedł z paki, pewnie nie ma roboty, kradnie, niszczy swój kraj wpajając chore ideały, ma pretensję do biedaków z reszty świata szukających jakichkolwiek możliwości..?generalnie czy faszyzm to nie paradoxalne zjawisko, stek bzdur z kupą gówna..?i przede wszystkim, co ma zrobić ze swym doświadczeniem życiowym dziecko pozbawione jakichkolwiek autorytetów..film raczej unikatowy, ponadczasowy, który odnieść możemy do każdego systemu, reżimu czy rządu w każdym kraju