Nie jest to film który będę zawsze pamietał i do którego bede chciał wracać. Zacząłem komentarz dość "ostro" ;) ale na tym koniec narzekania (musze coś złego powiedzieć bo ogólnie nie lubię komedii romantycznych :). Obiektywnie, jest to filmik idealny na świąteczny wieczór, może nawet spowodowac poprawę nastroju (ale to już skrajność, występująca u nader wrażliwych osobników). Nie lubię Hugh Granta ale chyba zaczynam sie do niego przyzwyczajać (albo raczej akceptować jego obewcność na ekranie). Ciekawe dlaczego na plakatach i w obsadzie na filmwebie brakuje Billego B. Thortona, przecież pojawiał się tak samo często/długo jak "Mr. Bean". Obejrzyjcie to sobie, jak nie bedzie niczego innego pod ręką :o)