Wcale nie jest zły. Od razu rzuca się w oczy to,że przez swoją wielowątkowość i pokazywanie na zmianę bohaterów jest podobny do polskiej produkcji "Listy do m". Bardzo lekki i przyjemny w odbiorze. Najbardziej spodobała mi się scena końcowa Juliet i Marka. Ciekawie pokazane historie miłosne różnych ludzi dziejące się w tym samym czasie. Przez to,że akcja dzieję się w czasie świąt jest on w pewnym sensie magiczny i chce się go najbardziej oglądać w okresie świątecznym. Jak na komedie romantyczną jest całkiem przyzwoity.