naprawdę kilka śmiesznych sytuacji jest tylko z H.Grantem w roli premiera. Cała żałosna otoczka amerykańskiego wydania świąt Narodzenia Pańskiego + wyjątkowo naiwne i ckliwe sytuacje, potęgowane szablonową muzyką (np. wejścia fortepianu w "romantycznych momentach" czy przeboje z list przebojów) - tego się nie da oglądać. I naprawdę nie chcę tu szastać słowami, że film nie jest dla ludzi inteligentnych - nie tego oczekuje się po gatunku "komedia romatyczna". Praktycznie nic się nie dzieje - kilka historyjek bez specjalnej fabuły, humoru ile kot napłakał. Od strony technicznej bez zarzutu.