Książka ma tysiąc wątków i dwa tysiące płaszczyzn, nie da się tego oddać w filmie (serial byłby dobrym pomysłem). Niemniej jednak film sam w sobie dał radę, uwielbiam horrory i od dawna tak dobrze się nie bawiłam/ nie bałam na filmie, bo powiedzmy sobie szczerze: te wszystkie nienarodzone, obecności, nawiedzone domy, paranormalne aktywności prowokują jeden wielki ziew....
Fakt, że dużo akcji typu "bum- wyskoczył" ale są też smaczki, przy których ja się prawie zmoczyłam, typu Ben czytający w bibliotece a na horyzoncie dziwnie stojąca i uśmiechająca się bibliotekarka. Osobiście też źle reaguję na zniekształcone twarze, więc kobieta z obrazu strasząca Stana ....uuuhhggg..
Jako ekranizacja powieści - nie chcę napisać "nie" ale trzeba chyba podejść do tego filmu jako do produkcji opartej na wątkach powieści i wtedy zabawa jest przednia.
A dzieciaki wymiatają !