To co w wersji z 1990 było retrospekcjami - tutaj zostało przerobione na swojego rodzaju prequel... W sumie można - tyle tylko, ze powoduje to przeniesienie ciężaru kina na film o dzieciach - dla dzieci...
Podobnie jak to było w serialu Stranger Things...
Ogląda się wiec tak troche jak kolejna ulice sezamkowa / Hanne Montane czy iCarly... dla dorosłego widza nie ma tu po prostu punktu zaczepienia. Po wyjściu z kina pozostaje poklepać po główkach dziecięcych aktorów i to tyle....
W wersji z 90 retrospekcje nie zawłaszczyły filmu jako całości - i to był zasadniczy plus.