Co by nie mówić o tym filmie, to według mnie warto go obejrzeć z jednego powodu - przynajmniej dla mnie zawsze będzie on definicją tego, co męskie. Te seksowne skórzane kurtki i białe podkoszulki, duże ciemne okulary, zmierzwione włosy, spocone ciała... ahh ;) Minęło ponad dwadzieścia lat od premiery Top Gun, a ten zestaw nawet dziś z pewnością przyprawiłby o szybsze bicie serca niejedną kobietę ;) Poza tym świetnie została ukazana męska przyjaźń i solidarność, ale także rywalizacja, chęć bycia najlepszym, odwaga, nieustępliwość i dążenie do celu - czyli wszystko to, czym każdy z Was, panowie, powinien się jako samiec wyróżniać. Do tego w tle "Take My Breath Away" i jestem w niebie.
7/10
Wszak wiadomo, że najbardziej męski jest seks gejowski, bo występuje w nim dwóch mężczyzn, a czasem nawet więcej. To takie męskie.
Do tej pory byłem hetero, ale po tym filmie będę gejem, będę PRAWDZIWYM BAD BOYEM, jak Maverick i Iceman!
Fajnie, że jeszcze można znaleźć takie komentarze, a nie tylko te współczesne o tym, ze film jest gejowski, że seksistowski, że taki i sraki. Ja tam nie zachwycam się "Top Gunem", nie moje lata, ale pamiętam jak przez mgłę, jak miałem ledwie kilka lat i widziałem to na kasecie. Oczywiście byłem pewnie zachwycony tymi chłopakami z pilotkami na oczach, którzy fruwają po przestworzach, ale pamiętam też tę słynną scenę erotyczną i to, jak Tom wsuwa język do ust Kelly, patrzyłem na to z zadziwieniem i zainteresowaniem, myśląc, co to jest, po co oni tak robią?! :)
A co do jakości filmu: myślę, że gdyby wykonać dobre adaptacje dwóch książek Hłaski, "Brudne czyny" i "Palcie ryż każdego dnia", to "Top Gun" mógłby się schować.