co przez to rozumiem? ano 90% produkcji pelnometrazowych netflixa ma dla mnie nastepujace cechy - jest ładnie nakręcone, fajnie udźwiękowione i dobrze zagrane, czyli pod wzgledem technicznym wszystko jest tip top, natomiast fabularnie niestety dostajemy najczesciej sredniaki.
I tak tez jest tym razem, choc tworcy probuja nam sprzedac w ich mniemaniu cos nowego tak naprawde dostajemy odgrzewane po raz enty kotlety, i podczas seansu mamy nieustajace wrazenie ze wszystko juz widzielismy gdzies indziej.
Ładny kolorowy obrazek nie wzbudzajacy niestety zadnych emocji... ale ja juz b.duzo filmow widzialem (tak wiem jak glupio ten argument brzmi) wiec wybredny jestem, niewykluczone ze mniej obeznani z tematem widzowie beda mieli niezla frajde z seansu :)
Bo to (taka) jest istota "netflixów", czyli czegoś nastwionego JEDYNIE na zysk. Można zobaczyć, można nie oglądać - na jedno wyjdzie.