Efekty specjalne 11/10, Fabuła 2/10, Poczucie humoru -10/10
Razem bryndza. Kino widowiskowe umiera. Jak ktoś chce jedną wielką dwugodzinną efektowna eksplozję sobie oglądać to niech jedzie na zabawę sylwestrową do Sidney albo NY.
Nawet od TAKIEGO kina akcji wymaga się ciągu narracyjnego, którego przeciętny małolat nie byłby w stanie podważyć. A tu roi się od kichy/kaszany/zapchajdziury/nudy i bezsensu. Ten film pokazuje co się dzieje gdy efekty specjalne zaczynają żyć własnym życiem, są sztuką dla sztuki i są jednym wielkim szczeniackim napinactwem. Jak się nie ma pomysłu na fabułę, to przykrywa się to kolejną eksplozją.
No i te żarty. Ło matko! Brakowało tylko pierdzenia i skórki od banana.
Największe rozczarowanie tego roku (jak do tej pory)