Właśnie wróciłem z seansu, poczekałem chwilkę, żeby błotem nie rzucać.
Szedłem tylko i wyłącznie dla fajnych efektów. Takie też były, ale...
Byłem przygotowany na amerykański patriotyzm, na ckliwe scenki i może pare dowcipów raczej mniej udanych.
Nie byłem przygotowany na jakąś laseczkę, która transformersem też się okaże. Jakież było moje zdziwienie, jak nawet po przemianie w robota, dalej chciałą zabijać ludzko wyglądającym językiem. To jednak nic...
Seans zniszczyły mi 2 wiewiórki z Epoki Lodowcowej, które akurat tutaj są też transformersami. Śmiesznie mówią, mają śmieszne ząbki jak Sid czy Wiewiórek, dają też sobie szturchańce, oj oj no ubaw po pachy, czekałem kiedy zaczną biec za żąłędziem. Żal. W ogóle dowcipów / gagów 5x tyle co walk. Jakby chociaż tych dwóch głupków wycieli, to film by nic, ale to nic nie stracił, a byłby może klimatem bliżej jedynki.
Szkoda też, że po "transformersowemu" tutaj już mało gadają. Nawet małe złe deceptykony to gadają jak ziomusie z dzielni.
Jeżeli zamiast Optimus Prime dali bu Kacpra, a pozostałe roboty zamienili odpowiednio na złe i dobre duszki, spokojnie by przeszło jako "Disney przedstawia..." w niedzielny poranek.
Jako kino familijne z gatunku KOMEDIA s-f to polecam, jako kontynuację transformersów 1, już nie.