Wydaję mi się, że Bay trochę przeszarżował, warstwie wizualnej i efektom nie mogę nic zarzucić, bo wszystko było dopracowane, lecz film stracił klimat pierwszej części. Bay zagubił klimat i urok jedynki, mało było scen dla których oglądam często T1, scen typu: ataku na pustyni, Sam i Mikaela w Camaro, sekcja 7, lądowanie na Ziemi Autobotów. Finał T1 w mieście był o wiele bardziej widowiskowy i ekscytujący niż ten na pustyni. Brakowało mi bardzo Jona Voight`a, brakowało też Pani Taylor, dlaczego zastąpiono ich kompletnie bezbarwnym współlokatorem Sama, naprawdę nie wiem.
Za to ogromy plus za Pana Torturo, jak zawsze czarujący, jak zawsze prawdziwy, jak zawsze charyzmatyczny, i przed wszystkim cholernie zabawny, zdecydowanie najlepsza postać w filmie, cieszę się, że nie zrezygnowano z jego usług.
Bay obiecał więcej transformerów, więcej walk i faktycznie jest ich więcej, tylko czy to wyszło na korzyść, naprawdę idzie się czasem zgubić śledząc nużące walki robotów, czasem ujęcia są za blisko, te widziane z pewnej odległości są o wiele bardziej widowiskowe(świetna scena walki w lesie)
Kiedy uśmiercono Sama pomyślałem, że tym razem Bay stworzył wreszcie coś nie szablonowego i nie przewidywalnego w fabule, i realizacji filmu....lecz po chwili wszystko powróciło do normy. Oczywiście można zarzucić, że film jest patetyczny, ale ten patos lejący się z ekranu, akurat w ekranizacji Transformerów jakoś nie mi nie przeszkadza.
Nie wiem czy Bay i McG nie chcieli nawiązać, lub ośmieszyć filmów z którymi będą konkurować w Box Office, i walczyć o miano blockbustera roku, bo w obu filmach widać duże nawiązania. Ta kobieta/transformer do złudzenia przypomina Kristanne Loken i T/X, a w Salvation jedna z maszyn strasznie przypomina Autobota/Deceptikona, może to tylko przypadek, ale do takiego wniosku doszedłem po seansie. Tak czy owak scena z kobietą/robotem jest zupełnie nie potrzebna, tak samo jak kilka innych 'zapychaczy', Megan jak zwykle strasznie sztywna, ale nie przeszkadza to w oglądaniu filmu. O ile specyficzny humor Baya w pierwszej części nie przeszkadzał, tu jest momentami żałosny, a wręcz niesmaczny.
Na pewno kontynuacja filmu udana, warstwa wizualna i dźwiękowa genialna, montaż też dobry, choć wydaję mi się, że w jedynce był bardziej dynamiczny. Szkoda, że Bay nie zrobił filmu bardziej w stylu jedynki, ale i tak byłem po seansie bardzo zadowolony....
T1-8/10
T2-7/10