Odnoszę sie do recenzji pani Katarzyny Wężyk ze strony portalu tvn24. http://www.tvn24.pl/-1,1606418,0,1,transformers-2-8211-zemsta-pirotechnikow,wiad omosc.html
Choc filmu jeszcze nie oglądałem to w zasadzie "jestem pewnien, że zgadzam się" z zasadnicza częśćią tej recenzji. Niekóre zdania perfekcyjnie oddaja powszechne filmowe prawdy. Np:
"tylko Michael Bay. Nikt nie potrafi tak atrakcyjnie opakować mieszanki patosu, bezsensu i zabawek dla dużych chłopców."
Racja na która wskazali m.in. twórcy "South parku" w odcinku "Imagationaland", gdzie Bay nie potrafił zrozumieć róznicy między scenariuszem a efektami specjalnymi.
i dalej
"Spec od wysokobudżetowych widowisk, w których obowiązkowo amerykańska flaga łopoce w slow motion przynajmniej trzykrotnie, a dzielni amerykańscy chłopcy skutecznie ratują świat (patrz: "Armageddon", "Pearl Harbor", "Bad Boys")..."
Tak, tak wychwalanie amerykańskiego państwa, stylu życi, flagi, prezydent (prawie w każdym filmie), marines itd. to zapewne najbardziej irytująca część pracy Baya niestrawana dla nieamerykańskiego widza. Zaden inny rezyser nie jeździ tak po uczuciach dumy narodowej Amerykanów.
"sceny walki Deceptikonów (to ci źli) z Autobotami (ci dobrzy) robią wrażenie. Przynajmniej pierwsze trzy. Przy dziesiątej robią się nudne."
To prawda znana już z pierwszej części. Tak ostatnie kilkadziesiąt minut walk w mieście pozostawiło we mnie pusta dziurę. Nic z tych walk nie zapamiętałem poza bezwładną bieganiną, krzykami, wybuchami i ogólnym chaosem. Nie pamiętam kto, kogo i jak pokonał. Wiem, ze wygrali dobrzy.
Za to moje zastrzezenia budza nastepne akapity.
"Przy piętnastej podobnej "nawalance" widz serio zaczyna się zastanawiać czy lepszym wyborem nie byłoby kupienie biletu na ten nowy film z Sandrą Bullock."
Niestety wyłazi punkt widzenia typowo kobiecy. Bo jaki prawdziwy facet pomysłaby o takiej zamianie. Alternatywą jest komedia romantyczna z Sandra Bullock oparta na kolejny udawaniu, że jest\nie jest się w kimś zakochanym, żeby na końcu odkryć, że jest się zakochanym ? Prawdziwy facet (wieczny chłopiec, ale w opozycji do wiecznej dziewczynki-fanki komedii romaycznych, czytaj współczesnych bajek) woli zaciśnąć zęby i jeśli skupiać będzie się na tym co go najbardziej interesuje a to wypasione samochcody, a to wielkie roboty a to wybuchy ognia,a to Megan Fox.
"O ile pierwsza część "Transformers" była świeża, bezpretensjonalna i – głównie dzięki świetnie dobranej obsadzie – dawała się oglądać nawet z przyjemnością, to druga jest zwyczajnie męcząca."
Czyżby obsada się zmieniał ? Chyba to pusty argument. Nie wydaje mi się, aby wystepowały róznice w świeżości czy bezpretensjonalnosci pomiędzy obiema częściami. To tylko kwestia numerka części 1 lub 2. Obie części mozna by połaczyć tworząć jeden film. I czy wtedy ktos byłby wstanie wyznaczyć granice gdzie kończy się "świeżość i bezpretensjonalność" a zaczyna się męczarnia...?