Fabuła filmu jest wprawdzie do streszczenia w trzech krótkich zdaniach i jest zaledwie tłem dla maestrii speców od efektów specjalnych, ale to co się dzieje na ekranie powoduje samoistny szczenopad. To zupełnie nowa jakość i jeśli Avatar Camerona nie rzuci wszystkich na kolana, to mamy tu do czynienia z najpewniejszym obecnie kandydatem na Oscara za f/x! Drugi raz w życiu jak miałem kłopoty z ogarnięciem detali pokazywanej akcji. Pierwszy raz należy do FF: Advent Children.