Nie rozumiem wszystkich którzy tak sie tutaj rzucają o brak fabuły, denne dialogi i przesyt efektów i akcji. Naprawdę nie rozumiem... czego oni sie spodziewali idąc na ten film? Że będzie wymagającym myślenia arcydziełem, które powoduje, iż wychodząc z sali myślimy nad swoim życiem i postanawiamy je zmienić? Czy myśleli, że otrzymają film, w którym aktorzy genialnie grają, wczuwają się w rolę i są bezbłędni jak ci z TOP 10? Ludzie...to są Transformersy... tu nie idzie sie aby osiągnąć katharsis po opuszczeniu sali kinowej. Byłem przygotowany na wszystkie wyżej wymienione opcje. Wiedziałem, że będzie to film lepszy od pierwszej części i naprawdę się nie zawiodłem.
Akcja... jej było tu bardzo dużo. Widz praktycznie nie-miał-szans się nudzić. Dla porównania dziś obejrzałem sobie "jedynkę"... po raz czwarty. Ledwo sie powstrzymywałem aby przewinąć sceny w Pentagonie, aby pominąć motywy miłosne między Sam'em a Mikelą (sorry jeśli sie pomyliłem w jej imieniu :P). W dwójce od samego początku jesteśmy bombardowani akcją... pogoń za Decepticonem i totalna demolka w Szanghaju - wypas :D praktycznie nie było momentów bez wybuchów, bez walk, bez akcji.
Efekty specjalne - już na premierze jedynki co chwilę musiałem się schylać pod fotel i zbierać z podłogi szczękę, która mi tam spadła. Szok... te wielkie roboty, te realistyczne zachowania... byłem w ciężkim szoku w jakim umyśle to sie mogło pojawić. Na "dwójce" cały film oglądać można było z głową między nogami...tu szczęka cały czas tkwiła na ziemi. Przynajmniej w moim przypadku.
Aktorzy... tu przecież nie o nich chodziło! To jest film Transformers, więc warto lepiej sie przypatrzyć właśnie robotom. Zauważyć, jak Optimus znacznie sie poprawił w walce i w lesie rozkłada Decepticony. Pozachwycać się nowymi postaciami, których jest tyle iż nie można sie skupić nad każdą z osobna ale i to wystarcza. Szanghaj i rozcięcie tego pięknego Audi R8 zrobiło na mnie wrażenie... kij z tym, że autora tej demolki potem już widać nie było, naprawdę :)
Fabuła... jakaś jest... i to dość jak dla mnie prosta i przejrzysta. Nie wymaga wielkiego skupienia ani wysiłku ale to jest w niej dobre. Upadły powraca, trzeba znaleźć kluczyki do maszyny ukrytej pod piramidą, opowieść i Prime'ach i ich konflikcie no i Jetfire :P
Tak więc...podsumowując... jeśli ktoś jeszcze ma zamiar narzekać - zapytam, "czego sie spodziewałeś?". Ktoś chce obejrzeć film o nietuzinkowej fabule - zapraszam na "Lektora". Chce zobaczyć przynajmniej dobrą grę aktorską okraszoną fabułą z genialnym jak dla mnie zakończeniem - polecam "Siłę Strachu". Ale ludzie, nie narzekajcie na brak ww. elementów w filmie akcji i sci-fi zarazem, który, biorąc te ostatnie 2 rzeczy pod uwagę, jest jak dla mnie najlepszym ostatnich lat.
Decol :P
That's all znaczy się :P
Wybierając się na taki film jak "T:ZU" wiadomo czego się spodziewać. To kino czystko rozrywkowe na weekendowe popołudnie. Bez żadnej bazy intelektualnej. Film miał przez dwie godziny bawić i swoje zadanie pod tym względem spełnił. Jeśli ktoś oczekuje głębi psychologicznej, niech wybierze się na produkcję Loach'a czy Van Santa, a obraz Bay'a sobie daruje. Ja bawiłem się świetnie i czekam na jesień gdy wyjdzie na dvd.