Trochę spoilerów.

Dzisiaj byłem na seansie, który rozpoczynał się o 18:30. Ogólnie sala wypełniona po brzegi - nikt nie przeszkadzał, żadnych telefonów, nic - ogólnie super i cichutko.

Przejdę jednak bez zbędnego frazesu do mojej niby recenzji.

Ogólna ocena:
Oczekiwałem czegoś większego, lepszego, ale to co zobaczyłem i tak zaspokoiło mnie na tyle, że jestem w stanie ten film przełknąć. Nie daję mu 10/10, ponieważ "Transformers: ROTF" arcydziełem nie jest i zawiera kilka naprawdę zrobionych na siłę nieścisłości - nie powinny one mieć miejsca. Film otrzymuje ode mnie uczciwe 8.5/10 (lubię gatunek tych filmów - akcja, science-fiction).

Gra aktorska:
Zaskoczyła mnie trochę Megan Fox, chociaż i tak nie wiele robiła. Jej wątki po pierwszej połówce filmu wyglądały mniej więcej tak: "Oh, Sam, Sam!", "Sam!!!!!" jednak przy scenie, kiedy "umarł" nasz główny bohater, Megan Fox bardzo ładnie wczuła się w tą scenę. Oczywiście przez cały film też miała swoje kwestie, które najgorzej nie wypadły. Nie powiem więc, że tym razem była plastikiem, ale nadal nie jest najlepiej.

Shia LaBeouf również nie wypadł najgorzej. Doczepić się go nie mogę - podobała mi się jego gra.

Rodzice Sama jeśli chodzi o humor to w tym zadaniu spełnili się dobrze. Przez resztę filmu również nie było najgorzej. Brawa dla Julie White, która ładnie zagrała scenę z ciasteczkami i tak namiętnie płakała, kiedy jej ukochany syn wybierał się na studia.

O reszcie raczej nie będę pisać - zasługują na OK.

Humor:
Mówią, że jest prymitywny. Jak wspomniałem - na seansie, w którym miałem okazję uczestniczyć cała sala się śmiała, a była wypełniona po brzegi. Nie jest to humor najwyższych lotów, ale bliźniaki, scena z ciasteczkami i kilka innych gagów wyszło naprawdę fajnie. Powiem więc, że film ma elementy komedii - dla niektórych prymitywnej, a dla innych całkiem udanej.

Roboty i efekty specjalne:
"Transformers: Zemsta upadłych" to film, który ustala poprzeczkę w efektach specjalnych. Przede wszystkim niebanalne, ale także unikalne - stworzyć tyle robotów i nad wszystkim panować w każdej scenie to nie lada wyzwanie. Brawa dla speców od efektów - ładna robota!

Zdjęcia:
Czasem na ekranie nie widać co się dzieje, czasem jest tak, że po prostu się można zgubić, ale nie jest to jakiś wielki minus - skupiając się na efektach specjalnych rzadko kiedy nawet o tym myślimy. Ten element wypada więc średnio.

Muzyka:
Steve Jablonsky wykonał dobrą robotę, aczkolwiek twórcy mogli posunąć się o coś bardziej oryginalnego i wykorzystać zupełnie nową ścieżkę dźwiękową, a nie przerobić starą i dodać kilka tracków z poprzedniej płyty (lekko obrobionych).

Jeśli jednak chodzi o muzykę do filmu (Green Day, Nickelback i cała ferajna tych zespołów) to jest super. Nie ma co, ale ładnie wpasowano utwory do scen.

Chyba byłoby to na tyle. Nie mam nic do osób, którym ten film nie przypadł do gustu - proszę więc o potraktowanie mojej "recenzji" jako element mojego patrzenia na ten obraz. "Transformers: ROTF" to czysta rozrywka. Trochę się rozczarowałem, ale jestem w dużej mierze zadowolony z tego co dostałem.

PODSUMOWUJĄC

Nigdy nie zapomnę (+):
- niesamowitej akcji i efektów specjalnych,
- ścieżki dźwiękowej, średnia, ale pewne utwory do mnie trafiają,
- humoru
- bliźniaków
- rodziców Sama, którzy jak zwykle grają dobrych komików

Będę starał się zapomnieć (-):
- bardzo szybkiego przebiegu wydarzeń,
- kilku niespecjalnych ujęć,
- kilku przegięć scenarzystów,

Dziękuję.