No i stało się. O ile pierwsza część emocjonowała tylko co poniektórych, o tyle na drugą szli niemal wszyscy. Nie cenię sobie może specjalnie wcześniejszej twórczości tego reżysera, aczkolwiek szanuję go za "Transformersów" właśnie, bo pomimo nie zachęcającej tematyki(sam przyznam,że początkowo mnie do tego nie ciągnęło,może dlatego że nigdy nie czułem specjalnej fascynacji zabawkami Hasbro) potrafił zrobić obraz który i jest efektowny, i może śmieszyć(choć druga część to przeginka, szczególnie żarty seksistowskie) i wiąże za sobą ogromnie pozytywną energię. Naprawdę świetnie się to ogląda! Ja wiem,że patos itd., ale tacy reżyserzy jak Bay są potrzebni dla równowagi. Co zaś się tyczy pretensji-że kiepska fabuła...ludzie, chyba wiedzieliście że film o robotach to nie arcydzieło Bergmana? Ja się mimo wszystko bawiłem przednio, choć finał zdecydowanie był zbyt długi. Generalnie jednak na plus.
PS: (do niezadowolonych) co wam przeszkadzało w końcowych rozmowach Sama z ojcem? Bo dla mnie to było normalne, że jedna osoba troszczy się o drugą, a co już pewne-rodzic i syn.