Myślałem, ze gorszego crapu niż Transformers jeden nakręcić się nie da, ale myliłem się - To jest jeszcze grosze. Michael Bay musi mieć jaja jak melony, skoro odważył się udowodnić całemu światu ile pieniędzy można zmarnować na film, który z dobrym kinem akcji ma tyle wspólnego co Transformers z pieczarką. Pierwsza część miała przynajmniej na końcu fajną walkę, ale tutaj nie ma już nic! Efekty specjalne nie zachwycają tak bardzo jak dwa lata temu (...chociaż w sumie, czy wtedy zachwycały? ;-) pomijając już fakt, ze jak na film o Transformersach strasznie mało w nim Transformersów! Na ekranie ciągle panuje beztalencie zagrane perfekcyjnie przez uroczy duet w postaci pani "Piękna i pusta" oraz pana "101 dowodów, że nigdy nie będę dobrym aktorem". Kolejnym duetem są małe, najwidoczniej chińskie, podróbki Transformersów, które mają poczucie humoru i sposób bycia na modłę stylu 5-letniego dziecka. Potem obejrzycie jeszcze dużo scen z udziałem kolejnego, wojskowego tym razem, duetu w spektaklu pod wiele mówiącym tytułem: Asshole & Wiseguy: Adventures in army land. Trzy wspaniałe duety, a śmiechu jest co nie miara głównie z pustych dialogów i niedorzecznych, nie mających NIC wspólnego z rzeczywistością, sytuacji. Bynajmniej nie oczekiwałem rozmów godnych filmu psychologicznego i fabuły rodem z najlepszych dramatów, ale po prostu w tym filmie nawet akcja jest głupia i nonsensowna. Film po prostu przeskakuje z jednej głupoty na drugą i trzyma się ich tak kurczowo, że nie idzie wytrzymać. Bo powiedźcie mi jaki jest sens strzelania z karabinów maszynowych, które mają kule mniejsze niż moje palce, do METALOWYCH ROBOTÓW Z KOSMOSU MIERZĄCYCH OD 5 METRÓW WZWYŻ I STRZELAJĄCYCH POCISKAMI KALIBRU CZOŁGU gdy w koło giną TYLKO I WYŁĄCZNIE KOLEJNI LUDZIE? Nawet najgłupszy żołnierz świata będzie umiał sobie uświadomić, że lepiej po prostu spierxxxxx, bo takimi zabawkami może sobie aktualnie co najwyżej pogrzebać w... A zresztą. Chodzi mi po prostu o fakt, ze głupot tutaj mnóstwo i w ogóle nie trzeba ich szukać, bo znajdują się same. Ktoś kierował się zasadą, że pod latarnią najciemniej i się przejechał. Najbardziej rzucają się w oczy wiecznie białe spodnie głównej bohaterki, która przez większość filmu wręcz tarza się w brudzie, pyle i pasku, ale spodnie wciąż ma śnieżnobiałe pomimo potu i brudu w każdym innym miejscu. Pewnie wyprane w Vizirze...
Ale wracając do tematu, strasznie mało tutaj transformersów, a jeszcze mniej Autobotów. Zasadniczo przez cały film przewijają się tylko małe podróbki i Bumblebee, który WCIĄŻ NIE MA NAPRAWIONEGO MODUŁU GŁOSU! Od poprzedniego filmu minęły co najmniej dwa lata, sprowadzono inne roboty i w ogóle szmat czasu, a on... No aż brak słów. Winszuję reżyserom. Autoboty biorą udział tylko w pierwszej, krótkiej walce i potem na koniec filmu i tyle. Acha... Jest jeszcze Stary Deci-Autobot, który pierdzi spadochronami. ...tak, to jedna z tych niezwykle błyskotliwych, zabawnych scen. Ech... Jak dla mnie, jak na film o wielkich robotach z kosmosu, po prostu za dużo w nim ludzi.
Pół biedy, że ludzie, ale ludzie, którzy nie umieją grać to już szczyty. Wystarczy spojrzeć na scenę śmierci głównego bohatera w której to towarzyszka jego życia dosłownie UDAJE, że gra smutek. To autentycznie widać. Ona nie gra tylko udaje przed kamerą i skoro nawet ja jestem w stanie to zauważyć, to zauważy to każdy. No... Może poza 10-latkami do których najwidoczniej ten film jest kierowany. Co mam na myśli? Hmm... Widziałeś American Pie? I twierdzisz, ze żarty na temat seksu tam zawarte były niskich lotów? Ha! Obejrzyj Transformers 2, a dowiesz się co to są niskie loty w żartach o współżyciu. Robot kopulujący z nogą kobiety to tylko jeden ze smaczków. Po prostu typowe: Żal.USA.
Widziałem Transformers 2. ZMARNOWAŁEM blisko DWIE I PÓŁ GODZINY życia, których nikt mi już nie zwróci, dlatego jeżeli masz jakikolwiek gust i dobry smak trzymaj się z dala od tego niezwykłego badziewia. Podziękowania za ostrzeżenie przyjmuję mailem, codziennie do godziny 19:08. Bądźcie pozdrowieni.
Spodnie Megan po jakimś czasie były całe umorusane ( chyba jesteś ślepy albo nie umiesz dokładnie oglądać filmów a mimo wszystko się czepiasz)
Nie twierdzę, że Megan jest dobrą aktorką ale zdecydowanie przesadzasz z tym udawaniem smutku. Ta scena wyszła jej całkiem dobrze. Po prostu nie ma to jak szukanie dziury w całym, nastawiłeś się do tego filmu negatywnie i teraz już nawet żadnego plusika nie jesteś w stanie wykryć bo wszystko jest szmirą.
A ja zapytam tak: To po kiego wała żeś szedł na drugą cześć? Skoro stwierdziłeś, że pierwsza to gówno itd. Ah, miałeś żmudną nadzieję, że druga będzie lepsza? pf...
Mr_Tombstone trafne spostrzeżenie. Ja poszedłem do kina na 2 część mimo że pierwsza mi się nie podobała prawie wcale. Po prostu uznałem że pooglądam efekty bo co by nie mówić nie ma jeszcze filmu z bardziej widowiskowymi efektami niż w Revenge of the Fallen. I z tego właśnie względu na dwójce bawiłem się lepiej niż na jedynce gdyż mniej tu gadania a więcej strzelania:. Po prostu po części pierwszej założyłem że jest taka kolorowa efektowna rąbanka i się nie zawiodłem.
Co do samego filmu to oczywiście jest on napakowany rozmaitymi bzdurami:
matryca pojawiająca się w ręce Sama, trzymanie Megatrona na dnie oceanu zamiast zniszczenie, ludzie strzelający z karabinów do ogromnych robotów(wspomniane przez Abracham) czy mój ulubiony motyw że niby władze zatuszowały istnienie tych robotów!!! LOL po pierwszej części gdzie rozwaliły pół miasta rząd to zatuszował...aha:). Do tego TRAGICZNEJ wręcz dialogi. Takich złych już naprawdę dawno nie słyszałem. A do tego teksty tych małych Autobotow, które naoglądały się za dużo MTV i rzucają takie "modne i luzackie" teksty - a pomyśleć że ludzie narzekali na patetyczne filozofowanie Optimusa, no to teraz mają odmianę:P.
Cienko wypada także ostatnia walka. Najpierw mamy świetny i megaefektowne starcie przed reaktywowaniem Optimusa a później dosłownie z 3 sceny na krzyż i the end - marnie.
Nie rozumiem też dlaczego tak skromnie jest wykorzystana świetna licencjonowana muzyka z wspaniałą piosenką Linkin Park na czele?
Główną mocą obrazu Baya są oczywiście efekty ale też świetne ujęcia jak to gdy widziany od góry helikopter przelatuje w zwolnionym tempie nad strzelającym u dołu czołgiem. Nie można zapomnieć także o świetnych laskach:D z Megan na czele.
Co do samej Megan to jej gra wcale nie jest zła, poza tym ona tam za dużo przecież nie mówi:) a wyglądanie świetnie idzie jej perfekcyjnie:D. I nie rozumiem tych wszystkich debili z forum dla ktorych ona nagle stała się średnia albo wręcz brzydka bo wyszło na jaw że poprawiała urodę.
Na nowych Transformersach można się naprawdę dobrze bawić, trzeba po prostu wiedzieć czego się spodziewać a wie to każdy kto oglądał część pierwszą.
No to tyle ode mnie:].
BTW właśnie wyszła wersja w HD w , której ten film wygląda fenomenalnie:).
Były... Pod sam koniec filmu. Przez większą jego część tarzała się w pustynnym piasku i miała ciągle nieskazitelnie białe. Bluzka głównego bohatera chyba miała podobnie. Pobrudziła się dopiero, gdy dostał z rakiety i umierał, ale z oczywistych racji moja uwaga była głównie skupiona na spodniach. Nie chodzi tak do końca o to, że się czepiam, ale akurat to rzuciło mi się w oczy i wydawało komiczne to sobie zapamiętałem. Normalnie aż miało się wrażenie, ze zza rogu zaraz wyskoczy Wiktor Zborowski ze swoja reklamową żoną i proszkiem do prania i razem zakrzykną: "Nawet podczas walki z robotami z kosmosu zawsze nieskazitelna biel za niską cenę!". xD
I tak, miałem nadzieje, że druga będzie lepsza. Kurczę... Po obejrzeniu pierwszych scen nawet mnie to utwierdziło w tym przekonaniu! Od początku są transformersy, działają, jest ich więcej - Film naładowany zajebistą akcją to będzie - Myślałem sobie. Ale nie... Na ekran wskakiwały coraz bardziej debilne duety ze swoimi dialogami i zamiast wielkich robotów ciągle patrzyłem na jakichś dennych ludzi! Na litość boską film nazywa się TRANSFORMERS, a nie "Powiedz, że mnie kochasz Misiu". (Dla niewtajemniczonych - Nawiązanie do scen o miłości głównego bohatera filmu) Wyżej wspomniane duety zdominowały film i akcja była zasadniczo dopiero na koniec i CAŁY CZAS NA DRUGIM PLANIE, ale zważywszy na fakt, że działa się na pustyni to nie było nawet za bardzo na co popatrzeć. W pierwszej części była super rozwałka w tym mieście a tutaj? Co za przyjemność patrzeć jak rozlatują się ruiny? One doskonale radzą sobie same, nie trzeba im w tym pomagać. Stąd moje rozczarowanie. Na prawdę nie liczyłem na nic nadzwyczajnego jak tylko dobrą akcję. A do stałem co dostałem.
Ja lubię transformersy, wychowałem się na nich, dlatego obejrzałem. OCZEKIWAŁEM mnóstwa akcji z wielkimi robotami z kosmosu podpartej jakąś fabułką o ratowaniu świata. TO WSZYSTKO! Co dostałem? Silące się na grę aktorską płaskie postacie dominujące film, który zamiast być porządnym kinem AKCJI-SF nawiązuje do American Pie oraz melodramatycznych wątków miłości. Tragedia po prostu. Jak chcę oglądać film o LUDZIACH i wątkach miłosnych to idę na komedię romantyczną. Film nazywa się TRANSFORMERS: WIELKI ROZPIERDOL PRZEZ ROBOTY Z KOSMOSU i tego oczekiwałem. Stąd moje rozżalenie.
I taaa... Z tym zatuszowaniem przez rząd walki w mieście to też było mocne. Pewnie zwalili na terrorystów jak zwykle... :D
To ja uzupełnię twoją wypowiedź w momenty które mnie irytowały ;)
Rozbawił mnie motyw z latającym po orbicie deceplikonem. Robot był wielkości sporej ciężarówki, ale nikt z ziemi go nie zauważył np. NASA lub tym bardziej NORAD skoro transformers był przyklejony do ich supertajnego-wojskowego satelity.
W filmie podobały mi się też pseudo fachowe gadki w centrum dowodzenia, bełkot słów, danych i terminów nie łączących się w całość.
Fajna była też solidarność żołnierska amerykańskich komandosów i autobotów. Szczególnie lojalność tych 2 żołnierzy wobec Prime'a, którzy zignorowali zalecenia dowódcy i postanowili wysłać Optimusa do Egiptu. Co ciekawe zrobili to szybko i niepostrzeżenie. Dolecieli transportowcem z USA w okolice Kairu w 1 noc i to na jednym baku. Ciekawe że nie wzbudzili podejrzeń lotnictwa tych wszystkich krajów których naruszyli przestrzeń powietrzną bez zezwolenia.
Wszystkie te niby śmieszne "małe" momenty dla dzieci. Wspomniany spadochron, kopulacja z nogą, 1,3 metrowy pogranicznik który przepuszcza na słowo "New York", debilne i nic nie wnoszące teksty robo-bliźniaków oraz całokształt tego idioty z "sekcji 7"...