Rodzinne wakacje ze zjawiskową katastrofą w tle. Czy to przekonywującą antyreklama małżeństwa, czy tylko poradnik jak nie rozwiązywać swoich osobistych problemów. Warto przekonać się o tym osobiście, oglądając Turystę, choć może niekoniecznie w Walentynki
Heh....idealny na Walentynki ;) Jeżeli chodzi o płaszczyznę emocjonalną to bardzo dużo się dzieje w tym filmie. Kilka sytuacji szczególnie daje do myślenia. Np. akcja z pijanymi turystami, niby to tylko przerywnik, ale dużo w nim treści. Albo sytuacja z dwiema idiotkami "chciałam panu powiedzieć, że moja koleżanka powiedziała iż jest pan najprzystojniejszy" a potem "to nie było jednak o panu" - masakra ;P Cały ten film to wielki teatr emocji. Jest to również gorzka satyra na współczesną masową turystykę. Wszystko jest luksusowe, piękne i czyste, ale ludzie smutni i zamyśleni, jakby nieobecni, nieszczęśliwi. A przecież mają dużo w sensie materialnym. Idealnie podsumowuje to Ebba: "jestem na wakacjach w 5- gwiazdkowym hotelu i nie jestem szczęśliwa"...