Szczerze to ja myślałam, że jak główna bohaterka jedzie gdzieś w siną dal to żeby popełnić samobójstwo samotnie, tak aby nikt nie był świadkiem a nie po to, żeby podpalić swoje "myśli" bo przecież podpalając tego stwora podpaliła obraz, który wytworzył jej umysł, więc to było zupełnie bez sensu i wiedziałam, że to nie koniec.
Ja to rozumiem tak, że po pierwsze pojechała, żeby być sama, ale też żeby rozliczyć się że swoją przeszłością, zmierzyć z traumą z dzieciństwa. Może sama miała nadzieję, że to się dzieje tylko w jęk głowie i gdy tam wróci, wszystko się rozwiąże. Że miała na to nadzieję widzimy w tej scenie po podpaleniu gdy rozmawia z policjantem, w końcu mówi mu to, czego wczesniej nie umiała, po czym orientuje się, że niestety... To jednak nie pomogło.