Obejrzałam film wczoraj i jestem mile zaskoczona - podobał mi się bardzo, bardzo, bardzo!
Chciałam jednak wypowiedzieć się na temat gry aktorskiej Kristen Stewart.
Moim zdaniem zagrała identycznie jak w filmie "Zmierzch"(tak, tak, wiem "Speak" było wcześniej), tyle, że w "Speak" jej gra tj. niezbyt inteligentna mina, ociężałość, kulawość i drętwota pasowały(przecież wcielała się w postać ofiary gwałtu), natomiast w "Zmierzchu"... A więc moje zdanie, hm... uważam, że Kristen Stewart poprostu uczy się na pamięć roli i recytuje ją, w każdym filmie jest taka sama, nie kreuje postaci, nie tworzy nic nowego. Lekko rozchylone usta i drętwe ruchy - taka jest w każdym filmie. Dokładnie taka sama. No i powiedzcie - czy taką osobę można nazwać aktorką? Skoro poprostu jest hm... sobą?
Wiesz, co do tego, że wyglądała na ociężałą i drętwa... nie każda osoba, która jest ofiara gwałtu nie musi być roztrzepana we łzach i np. się tnie. Kristen wg mnie zagrała dobrze, chociaż zgodzę się z tym co napisałaś, iż w każdym filmie jest identyczna. Moim zdaniem nie zupełnie taka sama i na pewno nie we wszystkich, ale głownie tak. Ogólnie film bardzo mi się podobał.