Po pierwsze nie widziałem pierwszej częsci Ucieczka z Nowego Jorku, po drugie tak sobie usiadłem nie dawno przed telewizorem i nie spodziewałem się, że uśmieję sie na śmierć!!! Nie dlatego, że uważałem to za jakieś gówno amerykańskie, nie wręcz przeciwnie, to właśnie w tym filmie, reżyser bawił się konwencjami z filmów, tworzył sceny takie które zwykle nie powstają w amerykańskim. Uśmiałem się z wielu scen:
1. Rekin próbujący użreć szybko pędzącą łódz atomową!
albo
2.Sam koniec filmu.
albo nawet
3. Ci co nie chcieli jechać na odludzie na wyspę, mogli skorzytsać z ... krzesła elektrycznego.
i wiele innych.
Uważam, że to świetne dzieło komediwoe, wręcz parodia, ale opczrócz tego może byc uznawane przez niektórych jako film powiedzmy s-f, z mieszanką sensacji, tyle, że ja śmiałem się i śmiałem... Dlatego też postanowię w niekrótkim czasie zapoznac się z twórczością Carpentera...